Tam, gdzie nie ma nocy - Rozdział 49

    Yumi obudziła się z bólem głowy. Szybko domyśliła się, że został on spowodowany nadmierną ilością płaczu przed drzemką. Przetarła dłońmi zmęczone oczy i spojrzała na zegarek koło łóżka. Była dopiero trzynasta. Dziewczyna niechętnie zmusiła się do wstania i pójścia do łazienki. Przemyła twarz zimną wodą dla otrzeźwienia oraz rozczesała poczochrane włosy. Po chwili wróciła do swojego pokoju, podeszła do regału i wzięła z niego swój pamiętnik. Usiadła przy biurku z cichym westchnieniem i otworzyła notes. Popadła na chwilę w zamyślenie. Łzy stanęły w jej oczach. Musiała to napisać. Potrzebowała tego, jak nigdy wcześniej. Dzielnie powstrzymywała płacz, aby nie zamoczyć kartek schludnie prowadzonego dziennika. Napisała datę na górze pustej strony pamiętnika i przeszła do pierwszej linijki:

„Boże to najgorszy dzień w moim życiu! Ulrich spotyka się z Sissi i to za moimi plecami! Mógł mi chociaż powiedzieć, przecież jesteśmy przyjaciółmi! No właśnie, przyjaciółmi… Skoro tak się zachował, to znaczy, że już nimi nie jesteśmy lub co gorsza – nigdy nie byliśmy. Jak to mogło się stać? Kiedy to się stało? Dlaczego? Czy to moja wina? Pewnie tak. Mogłam mu poświęcać więcej czasu. Rozmawiać z nim i być blisko niego. Dlaczego ja zawsze wszystko chrzanię? Nigdy nie układało mi się z przyjaciółmi. Myślałam, że może teraz kiedy spotkałam Jeremiego, Odda, Ulricha i Aelitę wszystko się zmieni. Nie mogłam się bardziej łudzić. Wszystko było kłamstwem, od samego początku. Po co tak do nich lgnęłam? Przecież zawsze jestem piątym kołem u wozu. Zawsze niepotrzebna w towarzystwie. Jestem żałosna. To było oczywiste, że prędzej, czy później wszystko się rozpadnie.”

Ishiyama szybko zamknęła notes, czując, że nie może dłużej powstrzymywać łez. Wstała od biurka i wróciła na łóżko.
-Zawsze niepotrzebna… - szepnęła i wybuchnęła żałosnym płaczem.



Ulrich przez wszystkie lekcje starał się wyjaśnić przyjaciołom, co Sissi robiła w jego pokoju. Początkowo nikt nie mógł w to uwierzyć, ale im dłużej Stern opowiadał, tym bardziej wszystko stawało się jasne dla nich. Wreszcie na przerwie obiadowej udało mu się wszystko przekazać na tyle klarownie, żeby Wojownicy Lyoko go zrozumieli. Siedzieli teraz wszyscy razem przy stole w stołówce, jedząc swój obiad. Jedyną nieobecną osobą była Yumi, której nikt od rana nie widział.
-Szantaż? Serio? - dopytywał się Jeremy. - Ale po co?
-Chce ze mną chodzić, nie ważne za jaką cenę… - bąknął Niemiec.
-Ty to masz szczęście do psychopatek – stwierdził Odd, próbując rozładować napiętą atmosferę.
-Odd! - skarciła go Aelita.
-Nie no, ma rację – westchnął szatyn. - To wszystko jest beznadziejne.
-To czemu nie możesz się zgodzić i chodzić z nią? - zapytał żartobliwie Della Robbia.
-Przecież dobrze wiesz, że nic do niej nie czuję. Jaki miałby sens związek, kiedy nie ma w nim miłości?
-Wiesz, Ulrich, w historii mieliśmy już aranżowane małżeństwa, bez miłości i ludzie sobie jakoś radzili. Może gdybyś pochodził z Sissi przez chwilę to sama by się zniechęciła, widząc że jest dla ciebie obojętna? - zasugerował Jeremy.
-To nie jest głupi pomysł – poparła go Hopperówna. - Może faktycznie odpuści i będziesz miał już ją z głowy.
-Sissi jest jak natrętna mucha. Serio sądzicie, że tak się stanie? A co jak będzie odwrotnie i Ulrich utknie z nią w toksycznym związku? - dopytywał Włoch. W głębi duszy nie wyobrażał sobie swojego najlepszego przyjaciela w związku z córką dyrektora. Na samą myśl o tym aż się wzdrygnął.
-No jak raz się z tobą zgadzam. Co jak to nie wypali? - poparł przyjaciela Stern.
-Masz rację, to zbyt ryzykowne. Po za tym musielibyśmy wtedy odsunąć Ulricha od Lyoko, żeby nasza tajemnica była bezpieczna – mówił Belpois.
-No to tym bardziej to zły pomysł – zdecydował Niemiec. - Absolutnie się na niego nie zgadzam.
-Myślę, że mam pomysł – stwierdziła nagle różowowłosa, a promienny uśmiech zagościł na jej twarzy. Popatrzyła na pytające spojrzenia nastolatków i nie czekając na ich dalszą reakcję kontynuowała. - Poproś Yumi o pomoc. Zostańcie parą...
-Że co? - wszedł jej w słowo szatyn.
-No normalnie, poproś ją, żeby udawała twoją dziewczynę, wtedy Sissi da sobie spokój i będzie miała świadomość przegranej – wyjaśniła Hopperówna.
-Tak, to świetny pomysł, już lecę ją o to zapytać – powiedział z sarkazmem Ulrich. - Zapewne się nie zgodzi i mnie wyśmieje, pomijając fakt, że pewnie jest teraz na mnie wściekła.
-Cóż, Romeo, możesz wybrać sobie Julię. Wolisz być z Sissi, żeby mieć spokój, czy z Yumi, żeby Sissi się odczepiła? - zapytał fioletowowłosy.
-Obydwa wyjścia są złe – mruknął Niemiec, ale po chwili zastanowienia dodał: - Chyba wolę Yumi.
-No to już, oddawaj resztę obiadu i szoruj do niej! - zachęcał go Odd.
-Najpierw będę musiał jej to wszystko wyjaśnić…
-Poradzisz sobie. Yumi z pewnością zrozumie – uśmiechnęła się Aelita.
-Mam nadzieję, bo jak dzisiaj rano z nią rozmawiałem to nie wyglądała na szczęśliwą – powiedział już bardziej do siebie niż do przyjaciół Stern i wstał od stołu, kierując się do wyjścia ze stołówki.



Młoda Ishiyama leżała na wznak na swoim łóżku. Oczy miała mokre od łez, a w jej głowie panował wielki chaos. Cały dom pogrążony był w zupełnej ciszy. Co jakiś czas było tylko słychać przejeżdżający ulicą samochód. Nagle ciszę przerwał dzwonek do drzwi. Dziewczyna podskoczyła na łóżku, a na jej twarzy wymalowało się zdziwienie. Nie spodziewała się nikogo o tej porze. Po chwili jednak pomyślała, że po prostu przyszedł listonosz. Leniwie wstała i lekko szurając nogami powlokła się na dół, aby otworzyć drzwi.
-Już idę – krzyknęła, kiedy była na klatce schodowej. Chwilę później przekręciła zamek i otworzyła drzwi. Ku jej zdziwieniu stał przed nią Ulrich.
-Czego chcesz? - spytała sucho.
-Cześć Yumi… - powiedział ściszonym głosem chłopak. - Płakałaś? - zadał pytanie jak tylko zauważył zaczerwienienia wokół oczu dziewczyny.
-Głupie pytanie – mruknęła.
-No to powiedz głupią odpowiedź…
-Przecież widzisz, że tak.
-Dlaczego?
-A dlaczego nie?
-Bo nie masz powodu.
-Jesteś ostatnią osobą, która może osądzać, czy mam powód do płaczu, czy nie.
-Dlaczego?
-Ponieważ spotykasz się z Sissi za moimi plecami…
-Yumi, to nie tak! - przerwał jej gwałtownie.
-A jak? Ulrich, myślałam, że się przyjaźnimy… Myślałam, że wszystko możemy sobie powiedzieć…
-Przecież możemy.
-Jak widać, nie. Ale byłam głupia, prawda? Uwierzyłam, że się przyjaźnimy. Co za naiwność z mojej strony.
-Przestań tak mówić. Przyjaźnimy się, a ten incydent z Sissi to…
-Weź się nawet nie tłumacz. Spadaj do tej swojej niuni – warknęła czarnowłosa i już miała zatrzasnąć drzwi, ale szatyn okazał się być szybszy i włożył nogę pomiędzy drzwi, a futrynę.
-Pozwól mi się wytłumaczyć.
-Nie chcę tego słuchać – zaprotestowała Ishiyama.
-Daj mi pięć minut. Jeśli cię nie przekonam, to pójdę sobie.
-Dobra.
-A możemy wejść do środka? Moglibyśmy porozmawiać na spokojnie.
-Proszę – powiedziała Yumi otwierając drzwi na oścież. - Ale pamiętaj, masz tylko pięć minut – przypomniała mu.
-Tak, jasne – przytaknął i wszedł do domu. Poszedł za Japonką, aż do jej pokoju. Dziewczyna usiała na łóżku i skinęła, aby Ulrich usiadł na krześle, stojącym przy biurku.
-Czas start – powiedziała stanowczo.