Tam, gdzie nie ma nocy - Rozdział 48

    Ulrich wpadł zziajany do komory ze skanerami, wchodząc do jednego z nich. Zależało mu bardzo na czasie. Wiedział, że Yumi nie wytrzyma długo sama w towarzystwie dwóch oprawców, w końcu jej uciekną i zapewne przyjdą do Jeremiego, który jest jeszcze bardziej bezbronny od Japonki.
-Wysyłam cię w góry, blisko aktywnej wieży, więc uważaj na potwory – zapowiedział Belpois. - Transfer Ulricha. Skan Ulricha. Wirtualizacja – chłopak wcisnął „enter” i po paru sekundach postać samuraja pojawiła się w Lyoko.
-O, siema Ulrich! - powitał przyjaciela koci wojownik. - Dobrze, że jesteś. Przyda się wsparcie. Bierz się za tamtego megaczołga!
-Jasne – to mówiąc, Stern pognał w stronę potwora Xany atakując go z zaskoczenia. Nie minęło dziesięć minut, a już droga do aktywnej wieży została oczyszczona i Aelita mogła spokojnie wejść do środka.
-Wieża dezaktywowana – zakomunikowała w końcu różowowłosa.
-Uf – odetchnął Jeremy, niemal rzucając się na oparcie fotela, na którym siedział. - Dobra, musimy użyć powrotu do przeszłości – po tych słowach wpisał odpowiednie formuły do superkomputera.



Po chwili znów był ranek. Yumi szła przez szkolne podwórko. Tak samo jak poprzednim razem spotkała Odda, który pomachał jej na przywitanie. Dziewczyna odwzajemniła gest i podeszła bliżej Włocha.
-No i jak tam? Państwo Einsteinowie znowu siedzą przy komputerze, a Ulrich ucieka przed Sissi? - zapytała przyjaciela.
-I tak i nie – odpowiedział wymijająco chłopak.
-Co masz na myśli? - Ishiyama uniosła jedną brew, a jej twarz przybrała pytający wyraz.
-Masz rację, że Aelita i Jeremy siedzą razem przy komputerze, ale Ulrich teraz przyjął inną taktykę… - zaczął wyjaśniać Della Robbia.
-Jaką?
-Nie wyszedł z pokoju, żeby nie spotkać tej wariatki. Musiałem mu przynieść śniadanie do łóżka! - mruknął z udawanym oburzeniem Odd.
-Serio? Przyniosłeś mu?
-Tak. Chociaż nie było łatwo. Ach, te pyszne rogaliki z marmoladką… Mniam… Prawie wszystkie zjadłem  zanim doszedłem do pokoju…
-Odd, ty żarłoku! - zaśmiała się czarnowłosa. - Zostawiłeś chociaż jednego dla Ulricha?
-Lepiej! Zostawiłem mu aż połowę rogalika!
-Żartujesz?
-Nie…
-Odd, ty nie masz umiaru w jedzeniu – stwierdziła dziewczyna, śmiejąc się jeszcze bardziej.
-Wiem i dobrze mi z tym!
-No nic, to ja lepiej zaniosę Ulrichowi coś do jedzenia – to mówiąc, odwróciła się w stronę internatu. - Powinnam zdążyć jeszcze przed lekcjami… Do zobaczenia, Odd!
-Do zobaczenia!



Japonka szybko przemierzała korytarze internatu. Było jeszcze dziesięć minut do lekcji. Wiedziała, że Ulrich wychodzi na ostatnią chwilę na zajęcia, więc była pewna, że jeszcze go tam zastanie. Zapukała spokojnie do drzwi pokoju chłopaka. Po chwili drzwi się otworzyły i pojawił się w nich Stern.
-Yumi…? Co tu robisz o tej porze? - zapytał zdziwiony.
-Ale powitanie… - skwitowała czarnowłosa. - Nawet mi cześć nie powiesz…
-No tak. Cześć, Yumi. Co tutaj robisz? - poprawił się Niemiec. Ishiyama szybko zauważyła, że coś jest nie tak jak powinno. Szatyn wydał jej się bardzo spięty, tak jakby coś ukrywał. Za wszelką cenę chciała się dowiedzieć o co chodzi, ale nie chciała pytać o to wprost. Postanowiła chwilowo udawać, że nic nie wzbudza jej podejrzeń, więc powiedziała:
-Słyszałam od Odda, że dzisiaj miałeś ubogie śniadanie – uśmiechnęła się delikatnie. - Pomyślałam, że może miło by było z mojej strony, gdybym przyniosła ci coś do jedzenia. Trzymaj – mówiąc to, wyjęła z plecaka croissanta, zapakowanego w półprzeźroczyste pudełko śniadaniowe.
-Dzięki, ale nie trzeba było – zaczął Ulrich. - Po za tym to pewnie twoje drugie śniadanie. Nie powinienem go brać, bo co ty będziesz jadła?
-Mną się nie przejmuj. Dzisiaj kończę zajęcia zaraz po trzynastej, więc zjem obiad w domu – wyjaśniła nastolatka. 
-Dobrze. Dzięki wielkie – chłopak wziął pudełko od dziewczyny i już miał zamykać drzwi, kiedy z wnętrza pokoju padło pytanie:
-Ulrich, kotku, kto przyszedł? - zabrzmiał słodki, dziewczęcy głos. Yumi bardzo szybko go zidentyfikowała.
-Co tu robi Sissi? - zadała pytanie, ledwo powstrzymując się od płaczu.
-Ja… No… - Stern przeczesał ręką swoje włosy.
-Jak mogłeś?
-Ale Yumi, to nie tak jak myślisz!
-A jak?
-No, bo my… - szatyn wciągnął ostentacyjnie powietrze do płuc i głośno je wypuścił. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć do drzwi podbiegła Elizabeth. Ubrana była w zwiewną bladoróżową sukienkę, ledwo zakrywającą pośladki.
-O, Yumi! Miło cię widzieć, ale przeszkadzasz nam trochę… Mamy plany z kotkiem na dzisiaj – mówiła Delmas.
-Sissi, już ci mówiłem, że idziemy na zajęcia – wtrącił Niemiec.
-Ale kotku!
-Sissi – warknął nastolatek, aby uciszyć dziewczynę. - Yumi, pozwól mi to wyjaśnić…
-Ulrich, tu nie ma czego wyjaśniać. Do widzenia – powiedziała Japonka, po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę klatki schodowej. Łzy powoli napływały do jej oczu, ale starała się je powstrzymać. Niemiec natomiast stał w bezruchu na korytarzu, wpatrując się w sylwetkę czarnowłosej dziewczyny, znikającą na schodach.
-Yumi… - szepnął.



Ishiyama postanowiła nie iść tego dnia na zajęcia i wróciła do domu. Wchodząc na posesję wpadła na swoją mamę, która właśnie wychodziła do pracy.
-Co tam Yumi? Zapomniałaś czegoś? - spytała kobieta.
-Nie. Mamo, źle się czuję… Babskie sprawy… - mruknęła.
-W takim razie zostań w domu. Napisz mi wiadomość, jeśli byś czegoś potrzebowała – matka przytuliła Yumi do siebie, a następnie udała się w stronę samochodu. - Będę w domu po siódmej. Papa!
-Dobrze! Pa, mamo! - odpowiedziała nastolatka, po czym weszła do domu, zamykając za sobą drzwi. Od razu swoje kroki skierowała w stronę schodów. Nim spostrzegła leżała już na swoim łóżku. Schowała głowę w poduszkę, a łzy napłynęły ponownie do jej oczu. Teraz ich już nie powstrzymywała. Po prawie godzinnym płaczu Japonka usnęła, jednak jej sen nie był spokojny.



Dzwonek obwieścił koniec pierwszej lekcji. Aelita, Jeremy, Odd i Ulrich wyszli z sali, w której mieli właśnie chemię z panią Hertz i  skierowali się w stronę sali gimnastycznej, gdyż następnym etapem ich planu dnia było wychowanie fizyczne.
-Ale mi się nie chce iść na te zajęcia. Chcę już przerwę obiadową! - żalił się Della Robbia.
-Daj spokój, Odd. Przecież jeszcze tylko trzy godziny lekcyjne i będzie obiad. Jakoś to przeżyjesz – pocieszała go Hopperówna.
-No, ale ty wiesz ile to czasu?
-Tak, wiem -  zaśmiała się cicho różowowłosa. - Niemniej dalej uważam, że to nie jest tragedia.
-Nie masz współczucia, dziewczyno! - Włoch skrzyżował ręce na piersi, udając, że jest obrażony.
-Aelita ma więcej współczucia, Odd, niż ty samokontroli nad łakomstwem – wtrącił się Belpois.
-Ha ha ha... – burknął z przekąsem żarłok.
-To nie miał być żart – dodał komputerowiec.
-I słusznie, bo nie był śmieszny... – fioletowowłosy wciąż na pokaz udawał obrażonego.
-Dobra, mniejsza o to – skapitulował Jeremy, który nie chciał już dłużej drażnić Odda. Za to jego uwagę przykuł Stern, który przez cały czas milczał i wydawał się nieswój: - Co z tobą, Ulrich?
-Co? - dopytał Niemiec, ponieważ nie usłyszał, że ktoś coś do niego powiedział.
-Pytałem, co z tobą? - powtórzył cierpliwie Francuz.
-A nic… Nie ważne… - uciął szatyn.
-Tak, jasne. Pewnie chodzi o Yumi – stwierdził Della Robbia.
-Skąd wiesz? - zdziwił się Stern.
-Stary, znam cię jak własną kieszeń – chłopak poklepał go po ramienu. - Po za tym rano rozmawiałem z Yumi. Miała do ciebie wpaść ze śniadaniem.
-Owszem wpadła, ale przy okazji spotkała mnie z Sissi…
-Z Sissi? A co ona tam robiła? - na twarzy Odda wymalowało się zdziwienie.