To, co było nieuniknione - Rozdział 16

    Po upływie kilku minut Ulrich wszedł z posępną miną do pomieszczenia z superkomputerem. Spojrzał przepraszająco na Jeremiego, po czym przystanął koło holomapy, obserwując poczynania swoich przyjaciół w Lyoko.
-Przepraszam, nie zauważyłem tego kraba - powiedział szatyn po chwili namysłu.
-Teraz to nie ma za co przepraszać - odparł wkurzony blondyn, poprawiając okulary. - To już się stało. Teraz musimy mieć nadzieję, że Odd i Aelita sobie poradzą.
-A co z naszym programem w Lyoko? - Stern zastanawiał się czy to odpowiedni moment, żeby pytać o tą kwestię, ale jednak postanowił zaryzykować.
-Już tylko pięć procent - odpowiedział posępnie Belpois. - Zabezpieczyłem te pliki, które byłem w stanie. Jeśli Xana usunie wszystko, będzie trudno mi przywrócić wcześniejszy kod.
-Ale coś nam zostanie? - dopytywał z nadzieją Niemiec.
-Tak. Zabezpieczyłem podstawowy kod i trochę zależności. Ale przydałoby nam się to, co właśnie teraz się kasuje…
-Beznadziejna sprawa - skwitował Ulrich. - Xana naprawdę się dzisiaj przygotował do walki.
-I tego się nie spodziewałem… - to mówiąc, Jeremy zdjął okulary i zakrył rękami oczy, nie chcąc patrzeć jak jego ciężka praca ulatuje w cyfrowy niebyt. W tym momencie prototyp programu “Omega” został całkowicie usunięty z Lyoko. W wirtualnym świecie wieża sama się dezaktywowała, a potwory zniknęły, co wywołało wielkie zdziwienie na twarzach Odda i Aelity.
-To koniec? - spytał z niedowierzaniem koci wojownik, machając swoim wirtualnym ogonem. - Przegraliśmy?
-Na to wygląda… - odpowiedziała mu elfka, ciężko przy tym wzdychając.
-Dobra, ludzie. Ściągam was z powrotem - Belpois wybrał odpowiednie opcje na ekranie superkomputera i po chwili jego przyjaciele pojawili się znowu na Ziemi.



Żadne z Wojowników nie chciało przerwać panującej od ponad dwudziestu minut ciszy. Jedynymi dźwiękami, które wypełniały pomieszczenie z superkomputerem były uderzenia palców Jeremiego o klawiaturę. Nastolatek podjął się ostatniej próby zrobienia kopii zapasowej i odtworzenia ostatniego prototypu programu “Omega”.
-Gdybym przybiegł szybciej… - zaczął nagle Ulrich, wypełniając swoim zmartwionym głosem cieszę.
-Nic by to nie zmieniło - odpowiedziała stanowczo Aelita.
-Zmieniłoby, zmieniło - burknął pod nosem Odd.
-Nic by nie zmieniło - powtórzyła natolatka. - Ta walka była spisana na straty od samego początku, wiesz dobrze o tym, Odd.
-Wcale nie - sprzeciwił się Della Robbia. - Gdybyśmy szybciej mogli wkroczyć do akcji, to wynik mógłby być inny, ale nie… Musieliśmy czekać na Ulricha!
-Widziałeś ile było potworów? - zapytała sugestywnie Hopper. - Nawet jakbyśmy od razu zaatakowali i mieli wsparcie Yumi czy Williama, to wszystko byłoby na nic. Było ich za dużo!
-Xana dobrze to ukartował… - wtrącił się do rozmowy Belpois. - Dobrze wiedział, kiedy przypuścić atak. To była pułapka. Mogłem to przewidzieć.
-Daj spokój - Stern poklepał przyjaciela po ramieniu. - Nikt z nas nie mógł przewidzieć takiego obrotu spraw.
-Mogłem chociaż bardziej zabezpieczyć pliki… Zrobić kopię zapasową… - mamrotał pod nosem okularnik, kręcąc przy tym głową.
-Ale nie zrobiłeś tego, Einstein - stwierdził Włoch.
-Nie ma co rozpamiętywać tej porażki - Hopper nagle zmieniła ton głosu, starając się by brzmieć bardziej optymistycznie. - Musimy na następny raz być lepiej przygotowani.
-To prawda - przytaknął Belpois. - Następnym razem musimy zabezpieczyć proces wgrywania i uruchamiania programu, a do tego koniecznie musimy mieć kopie zapasowe.
-No, najlepiej dwie lub trzy - dodał Ulrich. - Na wypadek jakby Xana próbował nam je ukraść.
-Dobry pomysł - powiedział komputerowiec, zeskakując z fotela. - W takim razie nic tu po nas. Chodźmy do Kadic. Tam zajmiemy się z Aelitą rekonstrukcją “Omegi”.



Przyjaciele wrócili do internatu w sam raz na obiad. Humor Odda znacznie się poprawił, gdy zobaczył wszystkie apetycznie wyglądające dania, jakie Rose wyłożyła na szwedzkim stole. W szkolnej stołówce rzadko zdarzało się by na którykolwiek z posiłków wystawiano szwedzki stół. Kiedy tak się działo, mogło to oznaczać dwie kwestie - albo do szkoły przyjechał ktoś ważny, albo kończyły się w szkole zapasy i wystawiano wszystko co było, byleby tylko uczniowie mieli co zjeść. Odd osobiście obstawiał tą drugą opcję, ale Ulrich dobrze wiedział, że taka jedzeniowa rozpusta jest związana z przyjazdem kuzyna Sissi do Kadic.
-Nie mogę w to uwierzyć! - zachwycał się Włoch, nakładając sobie jedzenie na talerz. - Spaghetti! Ile ja czasu tego nie jadłem?
-Co w tym wspaniałego? Zdecydowanie lepsze są naleśniki - to mówiąc, Aelita nałożyła sobie dwa naleśniki z serem i wzięła do tego kompot. Jeremy i Ulrich wzięli zapiekane warzywa z mięsem mielonym. Stern cały czas trzymał się blisko znajomych, starając się by Sissi go nie zauważyła. Nie miał w tym momencie ochoty na rozmowę z nią - chciał zjeść obiad w towarzystwie pary Einsteinów i swojego współlokatora. Kiedy grupka przyjaciół zasiadła przy swoim ulubionym stoliku, nagle koło nich stanęła Sissi w towarzystwie bardzo wysokiego, wysportowanego bruneta, ubranego w jeansy i obcisłą białą koszulkę, która uwydatniła każdy mięsień na jego klatce piersiowej.
-Ulrich, Kotku, chciałabym ci przedstawić Edwarda Delmasa, mojego kuzyna - Elizabeth przyciągnęła do siebie swojego towarzysza, popychając go tym samym w stronę stolika, przy którym siedziała grupka przyjaciół-wojowników.
-Miło cię poznać - to mówiąc, Stern wstał i uścisnął rękę nowego przybysza.
-Mi również - odpowiedział brunet, energicznie potrząsając ręką Ulricha. - A kim są twoi koledzy?
-Och, to jest Jeremy, to Odd, a to Aelita - Niemiec przedstawił swoich przyjaciół po kolei, wskazując przy tym na nich ręką.
-Aelita? Tak? - Edward spojrzał znacząco na dziewczynę, po czym podszedł do niej. - Jak dla mnie zdecydowanie lepiej do ciebie pasuje Różyczka. Czy mogę cię tak nazywać?
-Chy.. Chyba tak - odpowiedziała nieśmiało Hopper.
-Czy mogę się przysiąść do was? - Edward nie czekał na zgodę ze strony grupki przyjaciół, tylko od razu zajął miejsce koło Aelity.
-Ale Ed, miałeś siedzieć ze mną, Nicolasem i Herbem… - Sissi zaczęła marudzić.
-Ale chciałbym dzisiaj zjeść z Różyczką - nastolatek posłał znaczące spojrzenie w stronę Hopper. - Jak chcesz, to przecież możemy zjeść wszyscy razem.
-Dobra, to idę po chłopaków - Delmas postanowiła nie dawać za wygraną i zgodnie z sugestią kuzyna, przyprowadziła swoich znajomych i przysiadła się z nimi do stolika, przy którym siedzieli Wojownicy Lyoko. Atmosfera przez pierwsze kilka minut przy stoliku była ciężka do zniesienia. Nikt nie chciał się odezwać pierwszy, ale w końcu Edward wziął sprawy w swoje ręce i zaczął swobodnie rozmawiać o wszystkim i o niczym, dzięki czemu inni zgromadzeni przy stoliku poszli w jego ślady. Atmosfera się poluźniła i po chwili wszyscy rozmawiali ze sobą, jakby znali się już od kilku lat. Oczywiście Lyoko i walka z Xaną pozostały mroczną tajemnicą Wojowników, ale problemy w nauce, ulubione sporty, hobby, topowe programy telewizyjne i najlepsze gry komputerowe na rynku świetnie wypełniały rozmowy w czasie wspólnego posiłku na stołówce szkolnej. Okazało się, że Edward jest świetnym pomostem pomiędzy światem zwykłych nastolatków, a tych trzymających się nieco na uboczu, ponieważ nie tylko uprawia sport, ale także dobrze się uczy i jest bardzo obrotnym nastolatkiem.