Tam, gdzie nie ma nocy - Rozdział 46

    Yumi siedziała na podłodze, wciąż patrząc w stronę windy, w której przed chwilą zniknęła postać Williama. Dziewczyna nie miała siły się podnieść, była bardzo zmęczona tą sytuacją.
-Odd, trzeba zabrać Ulricha do szpitala, może mieć wewnętrzne obrażenia – mówiła ze stoickim spokojem.
-Spokojnie Yumi, nic mi nie jest – stwierdził Stern, z trudem zbliżając się do przyjaciółki. Na potwierdzenie swoich słów postanowił ją objąć ramieniem i tak też uczynił. Poczuł jak dziewczyna się trzęsie. Nie wiedział tylko, czy ze strachu, czy bardziej z wściekłości. Nie widział jej jeszcze nigdy w takim stanie. Nie znał jej od tej strony. Zawsze myślał, że to on jako mężczyzna będzie jej bronił, a nie odwrotnie. Ta sytuacja była dla niego zupełnie nowa.
-Bez dyskusji. Widziałam wszystko. Po takich kopniakach powinieneś iść do lekarza na USG – mówiła Ishiyama.
-Myślę, Yumi, że nie tylko Ulrich potrzebuje lekarza, nie sądzisz? - do rozmowy wtrącił się Odd, który bacznie obserwował czarnowłosą.
-Do wesela się zagoi… - mruknęła. W tym momencie zarówno Ulrich, jak i sparaliżowana strachem Aelita uświadomili sobie jedno – Yumi była ranna. Stern obrócił ukochaną do siebie i przyjrzał się jej z uwagą. Na pierwszy rzut oka wyglądała normalnie, jednak zauważył, że schowała za siebie tą rękę, którą wcześniej złapała i obezwładniła Dunbara.
-Yumi, pokaż rękę – poprosił Niemiec.
-Nie – odpowiedziała cicho.
-Powrót do przeszłości – usłyszeli nagle głos Einsteina i czas zaczął się cofać.



Znów był poranek. Ulrich dobrze pamiętał, co się tego dnia działo, dlatego po całej szkole szukał młodej Ishiyamy. Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył ją pod salą gimnastyczną w towarzystwie Jeremiego.
-Cześć wam – podszedł do nich.
-O, cześć Ulrich – odpowiedział Belpois. Japonka natomiast tylko ciepło się uśmiechnęła.
-Einstein, czemu włączyłeś powrót do przeszłości? Przecież nic się nie stało poważnego… - mówił Niemiec.
-Pozbyłem się Williama – stwierdził pogodnie komputerowiec.
-Co? Ale, że jak? - szatyn nie rozumiał, co jego przyjaciel ma na myśli.
-Chyba nie myślałeś, że pozwolę, aby to William decydował kto i dlaczego idzie do Lyoko – stwierdził blondyn.
-Chodzi o to, że jak William był ostatnio zamknięty w skanerze, to Einstein wyczyścił mu pamięć – wyjaśniła Ishiyama.
-Dokładnie. Niestety, żeby mogło to zadziałać musiałem włączyć powrót do przeszłości. Na szczęście William nic już teraz nie pamięta. Jest tak, jakby go nigdy nie było w Lyoko – dodał okularnik.
-Ale jak to zrobiłeś? - dopytywał Stern.
-Normalnie. Kiedyś zacząłem modyfikować taki jeden program, który znalazłem na superkomputerze. Nie byłem pewny, czy on zadziała, więc można stwierdzić, że postawiłem wszystko na jedną kartę. Jak widać program działa. A dla ścisłości, to nie jest tak, że William teraz będzie miał pofragmentowane wspomnienia. Po prostu kwestie związane z Lyoko będą dla niego czymś w rodzaju snu - uściślił komputerowiec. 
-No to świetnie. Dość nam ostatnio krwi napsuł – Niemiec nie krył zadowolenia.
-Dobra panowie, ja się zbieram na zajęcia. Muszę jeszcze powtórzyć przed klasówką z chemii – powiedziała czarnowłosa i ruszyła w stronę sali, w której miała mieć lekcje.



Wreszcie po wszystkich lekcjach Yumi mogła iść do domu, co uczyniła z uśmiechem na twarzy. Szybko znalazła się w swoim pokoju. Rzuciła plecak w kąt i wskoczyła na łóżko. Była tego dnia bardzo zmęczona, dlatego przysnęła, wtulając się w poduszkę. Obudził ją dopiero dzwonek. Niechętnie zebrała się z łóżka i poszła na dół otworzyć drzwi.
-Siema siorka! - krzyknął młody Japończyk, wbiegając do domu.
-Hiroki, co ty kluczy nie masz? - dziewczyna skarciła brata.
-No dzisiaj zapomniałem wziąć. Dobrze, że jesteś w domu, bo bym musiał siedzieć pod drzwiami lub latać po szkole i cię szukać – na twarzy nastolatka zagościł lekki uśmiech.
-Wyjątkowo miałeś szczęście. Następnym razem nie wpuszczę cię do domu – zagroziła czarnowłosa.
-E, daj spokój! Użyję mojego uroku i się nie oprzesz! - Hiroki wyszczerzył zęby w jeszcze szerszym i bardziej głupkowatym uśmiechu.
-Uroku? Dobre sobie – Azjatka zaśmiała się cicho. - Dobra zajmij się sobą młody. Ja idę się pouczyć.
-Ta jasne. Będziesz pisać w pamiętniku. Och Ulrich…
-Odpuść, bo zaraz cię uduszę! -  to mówiąc, dziewczyna pobiegła do swojego pokoju i ostentacyjnie trzasnęła za sobą drzwiami. Usiadła do biurka i wyjęła pamiętnik. Uświadomiła sobie, że dawno nic nowego w nim nie pisała. Otwarła zeszyt na ostatniej zapisanej stronie, po czym zaczęła się zastanawiać, co powinna napisać odnośnie ostatnich wydarzeń. Szybko doszła do wniosku, że napisze o ostatniej kłótni z Williamem bardzo krótko. Nie czuła potrzeby rozpisywania się na ten temat. W gruncie rzeczy było jej bardzo przykro, że William stał się taki drażniący, i że dostał wilczy bilet jako Wojownik Lyoko. W końcu kiedyś się przyjaźnili. Nastolatka wzięła do ręki pióro i szybko przelała myśli z głowy na papier. Kiedy napisała ostatnie słowo, zamknęła zeszyt, odkładając go na półkę z książkami, po czym położyła się na łóżku. Nagle usłyszała trzask rozbijającego się szkła. Poderwała się gwałtownie do pozycji siedzącej i rozejrzała po pokoju. Jej wzrok szybko spoczął na potłuczonej szklance, a raczej jej resztkach, leżących obok biurka. Wstała i podeszła bliżej, aby się przyjrzeć i w tej samej chwili zauważyła, że ramka ze zdjęciem jej przyjaciół niebezpiecznie unosi się nad półką, na której wcześniej stała. Czarnowłosa podbiegła, żeby ją złapać. Niestety, zabrakło jej kilku sekund. Fotografia znalazła na podłodze, otoczona szkłem z rozbitej ramki.
-No to świetnie – mruknęła Yumi pod nosem, a następnie podniosła z podłogi zdjęcie i położyła je na półce. Pozbierała także resztki ramki i szklanki, po czym wyrzuciła wszystko do kosza, stojącego pod biurkiem. Usiadła znowu na łóżku i pogrążyła się we własnych myślach.
-Mam nadzieję, że to nie atak Xany. Z drugiej strony, jeśli nie Xana, to co? - pytała samą siebie.



Nowy dzień nadszedł zdecydowanie zbyt szybko, zwłaszcza dla Odda, któremu doskwierał brak snu, ponieważ do późna grał na laptopie Jeremiego w gry online.
-Odd, zbieraj się na śniadanie – pośpieszył przyjaciela Ulrich.
-Spoko, już idę – to mówiąc, Włoch przeciągnął się leniwie na łóżku, po czym szybko założył spodnie i koszulkę. Następnie zamaszystym ruchem przeczesał swoje fioletowe włosy.
-No chodź już pięknisiu – powiedział Stern, stając w otwartych drzwiach.
-Idę przecież – po tych słowach Della Robbia wypadł jak poparzony z pokoju i pobiegł prosto na stołówkę. Niemiec starał się dotrzymać mu kroku, ale tuż przed samą jadalnią odpuścił tempo i zwolnił. Wszedł do budynku w towarzystwie Aelity i Jeremiego, którzy akurat dogonili go przy wejściu.
-Cześć – przywitał się z nimi.
-Cześć – odpowiedzieli równo państwo Einstein. Przyjaciele wzięli tacki z jedzeniem, po czym podeszli do stolika, gdzie już od pięciu minut siedział Odd, pałaszując bułki z marmoladą.
-Smacznego – powiedziała Aelita, siadając przy stoliku.
-Dzięki. Zaraz idę po dokładkę – zarzekł się żarłok.
-Gdzie ty to zmieścisz, Odd? - spytała różowowłosa.
-Przecież muszę mieć energię na cały dzień – powiedział Della Robbia, biorąc ostatni kęs bułki. Chłopak podniósł się z miejsca i poszedł po kolejną porcję. Wrócił szybko i znów zabrał się do jedzenia.
-Też bym chciał mieć miejsce w żołądku, żeby móc tyle jeść – zaśmiał się Stern.
-Nie przesadzaj, mnie by chyba brzuch rozbolał, jakbym tyle zjadł – stwierdził Jeremy.
-Przecież nie mówię, że mogę, ale chciałbym – wyjaśnił szatyn, delikatnie się przy tym śmiejąc.
-Biedna Rosa i inne kucharki… Miałyby dwóch żarłoków do wykarmienia – zażartowała Hopperówna.
-Nie przesadzaj, Rosa dałaby radę – zapewnił Włoch.
-Pewnie nie miałaby wyjścia – mruknął Jeremy.
-Tak, albo wprowadziłaby ograniczenia jedzeniowe – dodała Aelita.
-Nie, to niech lepiej Ulrich zostanie przy jednej porcji – powiedział Odd, po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem.