Kuzyn Sissi zrobił ogromne wrażenie nie tylko na wszystkich uczniach szkoły Kadic, ale także przypadł do gustu nauczycielom. Był bardzo miły, odpowiadał na wszystkie zadawane pytania, chętnie przychodził do tablicy - po prostu uczeń idealny. Choć od przyjazdu Edwarda Delmasa do Kadic minął zaledwie tydzień, to nastolatek już zdążył się zadomowić - zapisał się nawet do drużyny piłkarskiej, chociaż dobrze wiedział, że jego pobyt we Francji jest tylko chwilowy. Tak, jak powtarzał to wszystkim, zarówno nowym kolegom z drużyny, jak i dziewczynom, które ewidentnie były nim zainteresowane, przyjechał tylko na miesiąc, żeby pobyć ze swoim wujem i kuzynką, a także, żeby zwiedzić Paryż. Nietrudno się domyślić, że chętnych uczennic ze szkoły, żeby towarzyszyć mu w wycieczkach po stolicy Francji, nie brakowało. On jednak zauroczony był swoją Różyczką. Dziewczyną o nietypowych, różowych włosach i o nietypowym ubiorze - tak dziewczęcym i niewinnym, jakby była ucieleśnieniem anioła. Chciał spędzać z nią każdą chwilę, co okazało się być nie lada wyzwaniem, ponieważ był od niej o rok młodszy, więc czas jaki mógł z nią spędzać ograniczał się tylko do przerw między lekcjami i popołudniowych korepetycji z matematyki. Chociaż z tego przedmiotu miał najlepsze oceny ze wszystkich uczniów w swojej szkole w USA, udawał, że nie radzi sobie z logarytmami, żeby tylko Aelita spędziła z nim więcej czasu. Uwielbiał, kiedy do niego mówiła - miała taki łagodny i melodyjny głos, że mógłby go słuchać godzinami.
-Ed, słuchasz mnie w ogóle? - zapytała nagle Hopper, widząc nieobecny wzrok nastolatka. Siedzieli właśnie razem w bibliotece, przerabiając zadania z matematyki.
-Tak, tak - Edward skinął głową dwa razy, po czym przeciągnął się, tak, aby zarzucić rękę na tył oparcia krzesła zajmowanego przez dziewczynę.
-To w takim razie, dlaczego tu ci wyszło dwie trzecie, a nie jedna trzecia?
-Oj, chyba źle zapisałem… - Delmas zrobił minę dziecka, które właśnie nabroiło i próbuje jakoś udobruchać matkę. - Pomyślałem dobrze…
-Jak dla mnie to ty nie masz problemów z matematyką… - zaczęła Hopper, kartkując zeszyt kolegi.
-Nie? - Ed udawał zdziwionego.
-Nie - powtórzyła Aelita. - Jak dla mnie jesteś po prostu bardzo zdekoncentrowany.
-Może masz rację…
-Może potrzebujesz, trochę odpoczynku? - zasugerowała nastolatka.
-Chyba tak… Ale z drugiej strony, chciałbym już mieć te zadania z głowy…
-Zawsze możemy do nich wrócić za chwilę. Chcesz się przejść?
-Pewnie - Edward czekał na taką okazję. Będzie mógł teraz przez chwilę pobyć z Aelitą i będzie miał szansę jej powiedzieć co do niej czuje. Zebrał szybko swoje rzeczy i w towarzystwie Różyczki wyszedł z biblioteki, kierując się do parku nieopodal szkoły.
Odd i Ulrich spędzali czas wolny w swoim pokoju. Odd siedział na swoim łóżku oparty o ścianę i zawzięcie wysyłał wiadomości z jakąś dziewczyną, którą poznał przez internet. Natomiast Ulrich siedział przy biurku, czytając jedną z tych lektur obowiązkowych, do których przeczytania trzeba się zmuszać.
-Co myślisz o tym całym Edwardzie? - zapytał nagle Della Robbia, odrywając wzrok od telefonu.
-A co mam myśleć? - zdziwił się Stern.
-No nie wiem - Włoch machnął ręką. - Jest fajny. Nie jest fajny. Jest dziwny. Cokolwiek.
-Sam nie wiem - przyznał Niemiec. - W sumie wydaje mi się całkiem spoko.
-A mi się nie podoba.
-To chyba dobrze, Odd - zaśmiał się Ulrich, odwracając się przodem do współlokatora.
-Nie… Nie w tym sensie! - Della Robbia speszył się na taką aluzję. - Chodziło mi o to, że nie podoba mi się, że on się tak nagle pojawił i w sumie stał się bardzo popularny w tak krótkim czasie…
-A, rozumiem - Stern spojrzał znacząco na przyjaciela. - Jesteś zazdrosny, bo ty nie jesteś taki popularny i dziewczyny tak za tobą nie latają, jak za nim.
-No nie mogę z tobą! - fuknął Włoch, burmusząc się przy tym. - Mam na myśli… Czy nie wydaje ci się to dziwne?
-Ale niby co?
-No to, że niby jakiś kuzyn Sissi przyjeżdża do Kadic i od razu z każdym się zaprzyjaźnia? Nawet z nami?!
-Nie, nie wydaje mi się to dziwne. Ed po prostu jest luzakiem, który z każdym się dogada.
-Ale to rodzina Sissi. Powinien być raczej upierdliwy tak jak ona…
-Zauważ, że Sissi już od jakiegoś czasu nie jest upierdliwa. Nawet ostatnio zrobiła się całkiem miła dla nas.
-Bo próbuje się podlizać! Chce się do ciebie dobrać i to jest jej nowa taktyka!
-Odd, zaczynasz chyba wariować…
-Ja? Wariować? Dobre sobie… To ty nie widzisz, że Sissi próbuje cię omamić… A ten cały Edward wcale lepszy nie jest… Jakbyś nie zauważył, to dobiera się do Aelity! - Della Robbia wstał, rzucając na łóżko swój telefon, po czym podszedł bliżej współlokatora.
-I to cię martwi? Że dobiera się do Aelity? - Stern uniósł brwi do góry.
-Tak. Nie potrzebujemy do walki z Xaną dodawać jeszcze zawodów miłosnych…
-Spokojnie, Aelita nie widzi świata poza Jeremim.
-Wiem, ale to nie zmienia faktu, że Einstein może być zazdrosny…
-Jeremy pewnie nawet nie zauważył, że Ed coś tam czuje do Aelity. Poza tym Ed wyjeżdża za niecały miesiąc.
-Słuchaj, to że nie udało mi się przemówić ci do rozsądku w sprawie Yumi i Sissi, to nie znaczy, że w tym przypadku będę obojętny. Chciałem, żebyś mi pomógł jakoś odciągnąć Edwarda od Aelity, ale widzę, że w tej sprawie jestem zdany sam na siebie - to mówiąc, Włoch obrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju, trzaskając przy tym ostentacyjnie drzwiami.
-Odd, zaczekaj! - krzyknął za nim Ulrich, ale jego przyjaciel już go nie słyszał. Nastolatek obrócił się w stronę biurka, oparł łokcie na blacie i zaczął analizować dokładnie to co Odd powiedział mu przed chwilą.
Był pogodny, wiosenny wieczór. Choć temperatura powietrza utrzymywała się w okolicach dziesięciu stopni i wiał delikatny wietrzyk, to w parku było wielu spacerowiczów. Aelita i Edward szli ramię w ramię przed siebie, niewiele się do siebie odzywając.
-Czy mogę ci coś powiedzieć, Różyczko? - zagadnął po długiej, nieprzerwanej ciszy Delmas.
-Co takiego? - Hopper spojrzała na swojego towarzysza nieco niepewnie.
-Zastanawiam się jak to powiedzieć…
-Najlepiej jak najprościej - zaśmiała się dziewczyna.
-Łatwo ci powiedzieć - twarz Edwarda zalała się niewielkim rumieńcem. - Chciałem się zapytać…
-O co?
-Czy… czy masz może chłopaka? - Ed był zdziwiony brakiem pewności w swoim głosie, gdy zadawał to pytanie. Przeważnie nie miał problemów, by pytać dziewczyny o takie rzeczy. Nie miał też podstaw do obaw w tej kwestii, ponieważ nawet jeśli dziewczyna, o którą zabiegał miała chłopaka, to gdy on proponował jej randkowanie, to z założenia był na wygranej pozycji i dziewczyna rzucała swojego dotychczasowego partnera, by chodzić z nim. Teraz nie mogło być inaczej. Nawet jeśli Aelita powie, że ma chłopaka, on i tak go wyprze i będzie randkował ze swoją Różyczką.