To, co było nieuniknione - Rozdział 17

    Kuzyn Sissi zrobił ogromne wrażenie nie tylko na wszystkich uczniach szkoły Kadic, ale także przypadł do gustu nauczycielom. Był bardzo miły, odpowiadał na wszystkie zadawane pytania, chętnie przychodził do tablicy - po prostu uczeń idealny. Choć od przyjazdu Edwarda Delmasa do Kadic minął zaledwie tydzień, to nastolatek już zdążył się zadomowić - zapisał się nawet do drużyny piłkarskiej, chociaż dobrze wiedział, że jego pobyt we Francji jest tylko chwilowy. Tak, jak powtarzał to wszystkim, zarówno nowym kolegom z drużyny, jak i dziewczynom, które ewidentnie były nim zainteresowane, przyjechał tylko na miesiąc, żeby pobyć ze swoim wujem i kuzynką, a także, żeby zwiedzić Paryż. Nietrudno się domyślić, że  chętnych uczennic ze szkoły, żeby towarzyszyć mu w wycieczkach po stolicy Francji, nie brakowało. On jednak zauroczony był swoją Różyczką. Dziewczyną o nietypowych, różowych włosach i o nietypowym ubiorze - tak dziewczęcym i niewinnym, jakby była ucieleśnieniem anioła. Chciał spędzać z nią każdą chwilę, co okazało się być nie lada wyzwaniem, ponieważ był od niej o rok młodszy, więc czas jaki mógł z nią spędzać ograniczał się tylko do przerw między lekcjami i popołudniowych korepetycji z matematyki. Chociaż z tego przedmiotu miał najlepsze oceny ze wszystkich uczniów w swojej szkole w USA, udawał, że nie radzi sobie z logarytmami, żeby tylko Aelita spędziła z nim więcej czasu. Uwielbiał, kiedy do niego mówiła - miała taki łagodny i melodyjny głos, że mógłby go słuchać godzinami.
-Ed, słuchasz mnie w ogóle? - zapytała nagle Hopper, widząc nieobecny wzrok nastolatka. Siedzieli właśnie razem w bibliotece, przerabiając zadania z matematyki.
-Tak, tak - Edward skinął głową dwa razy, po czym przeciągnął się, tak, aby zarzucić rękę na tył oparcia krzesła zajmowanego przez dziewczynę.
-To w takim razie, dlaczego tu ci wyszło dwie trzecie, a nie jedna trzecia?
-Oj, chyba źle zapisałem… - Delmas zrobił minę dziecka, które właśnie nabroiło i próbuje jakoś udobruchać matkę. - Pomyślałem dobrze…
-Jak dla mnie to ty nie masz problemów z matematyką… - zaczęła Hopper, kartkując zeszyt kolegi.
-Nie? - Ed udawał zdziwionego.
-Nie - powtórzyła Aelita. - Jak dla mnie jesteś po prostu bardzo zdekoncentrowany.
-Może masz rację…
-Może potrzebujesz, trochę odpoczynku? - zasugerowała nastolatka.
-Chyba tak… Ale z drugiej strony, chciałbym już mieć te zadania z głowy…
-Zawsze możemy do nich wrócić za chwilę. Chcesz się przejść?
-Pewnie - Edward czekał na taką okazję. Będzie mógł teraz przez chwilę pobyć z Aelitą i będzie miał szansę jej powiedzieć co do niej czuje. Zebrał szybko swoje rzeczy i w towarzystwie Różyczki wyszedł z biblioteki, kierując się do parku nieopodal szkoły.



Odd i Ulrich spędzali czas wolny w swoim pokoju. Odd siedział na swoim łóżku oparty o ścianę i zawzięcie wysyłał wiadomości z jakąś dziewczyną, którą poznał przez internet. Natomiast Ulrich siedział przy biurku, czytając jedną z tych lektur obowiązkowych, do których przeczytania trzeba się zmuszać.
-Co myślisz o tym całym Edwardzie? - zapytał nagle Della Robbia, odrywając wzrok od telefonu.
-A co mam myśleć? - zdziwił się Stern.
-No nie wiem - Włoch machnął ręką. - Jest fajny. Nie jest fajny. Jest dziwny. Cokolwiek.
-Sam nie wiem - przyznał Niemiec. - W sumie wydaje mi się całkiem spoko.
-A mi się nie podoba.
-To chyba dobrze, Odd - zaśmiał się Ulrich, odwracając się przodem do współlokatora.
-Nie… Nie w tym sensie! - Della Robbia speszył się na taką aluzję. - Chodziło mi o to, że nie podoba mi się, że on się tak nagle pojawił i w sumie stał się bardzo popularny w tak krótkim czasie…
-A, rozumiem - Stern spojrzał znacząco na przyjaciela. - Jesteś zazdrosny, bo ty nie jesteś taki popularny i dziewczyny tak za tobą nie latają, jak za nim.
-No nie mogę z tobą! - fuknął Włoch, burmusząc się przy tym. - Mam na myśli… Czy nie wydaje ci się to dziwne?
-Ale niby co?
-No to, że niby jakiś kuzyn Sissi przyjeżdża do Kadic i od razu z każdym się zaprzyjaźnia? Nawet z nami?!
-Nie, nie wydaje mi się to dziwne. Ed po prostu jest luzakiem, który z każdym się dogada.
-Ale to rodzina Sissi. Powinien być raczej upierdliwy tak jak ona…
-Zauważ, że Sissi już od jakiegoś czasu nie jest upierdliwa. Nawet ostatnio zrobiła się całkiem miła dla nas.
-Bo próbuje się podlizać! Chce się do ciebie dobrać i to jest jej nowa taktyka!
-Odd, zaczynasz chyba wariować…
-Ja? Wariować? Dobre sobie… To ty nie widzisz, że Sissi próbuje cię omamić… A ten cały Edward wcale lepszy nie jest… Jakbyś nie zauważył, to dobiera się do Aelity! - Della Robbia wstał, rzucając na łóżko swój telefon, po czym podszedł bliżej współlokatora.
-I to cię martwi? Że dobiera się do Aelity? - Stern uniósł brwi do góry.
-Tak. Nie potrzebujemy do walki z Xaną dodawać jeszcze zawodów miłosnych…
-Spokojnie, Aelita nie widzi świata poza Jeremim.
-Wiem, ale to nie zmienia faktu, że Einstein może być zazdrosny…
-Jeremy pewnie nawet nie zauważył, że Ed coś tam czuje do Aelity. Poza tym Ed wyjeżdża za niecały miesiąc.
-Słuchaj, to że nie udało mi się przemówić ci do rozsądku w sprawie Yumi i Sissi, to nie znaczy, że w tym przypadku będę obojętny. Chciałem, żebyś mi pomógł jakoś odciągnąć Edwarda od Aelity, ale widzę, że w tej sprawie jestem zdany sam na siebie - to mówiąc, Włoch obrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju, trzaskając przy tym ostentacyjnie drzwiami.
-Odd, zaczekaj! - krzyknął za nim Ulrich, ale jego przyjaciel już go nie słyszał. Nastolatek obrócił się w stronę biurka, oparł łokcie na blacie i zaczął analizować dokładnie to co Odd powiedział mu przed chwilą.



Był pogodny, wiosenny wieczór. Choć temperatura powietrza utrzymywała się w okolicach dziesięciu stopni i wiał delikatny wietrzyk, to w parku było wielu spacerowiczów. Aelita i Edward szli ramię w ramię przed siebie, niewiele się do siebie odzywając.
-Czy mogę ci coś powiedzieć, Różyczko? - zagadnął po długiej, nieprzerwanej ciszy Delmas.
-Co takiego? - Hopper spojrzała na swojego towarzysza nieco niepewnie.
-Zastanawiam się jak to powiedzieć…
-Najlepiej jak najprościej - zaśmiała się dziewczyna.
-Łatwo ci powiedzieć - twarz Edwarda zalała się niewielkim rumieńcem. - Chciałem się zapytać…
-O co?
-Czy… czy masz może chłopaka? - Ed był zdziwiony brakiem pewności w swoim głosie, gdy zadawał to pytanie. Przeważnie nie miał problemów, by pytać dziewczyny o takie rzeczy. Nie miał też podstaw do obaw w tej kwestii, ponieważ nawet jeśli dziewczyna, o którą zabiegał miała chłopaka, to gdy on proponował jej randkowanie, to z założenia był na wygranej pozycji i dziewczyna rzucała swojego dotychczasowego partnera, by chodzić z nim. Teraz nie mogło być inaczej. Nawet jeśli Aelita powie, że ma chłopaka, on i tak go wyprze i będzie randkował ze swoją Różyczką.