To, co było nieuniknione - Rozdział 2

    Ulrich usiadł na łóżku Jeremiego, po czym odebrał połączenie przychodzące. Na ekranie laptopa pojawiła się twarz Yumi, twarz, za którą Niemiec tak bardzo tęsknił.
-Co słychać? - spytała dziewczyna.
-Dobrze – odpowiedział machinalnie chłopak. - A u ciebie?
-Też wszystko dobrze – uśmiech zagościł na twarzy Japonki. - Jak się mają sprawy w Lyoko?
-Xana dzisiaj nie zaatakował.
-A co z kartką?
-Aelita wpadła na pomysł przejrzenia plików z monitoringu z fabryki, ale okazało się, że brakuje dokładnie nagrań z dnia twojego wyjazdu, więc Jeremy zapuścił odzyskiwanie tych plików.
-I co?
-I nic. Jeremy powiedział, że dopiero jutro rano będzie coś wiadomo.
-Rozumiem. Koniecznie dajcie mi znać co i jak. Mimo, że nie jestem z wami, to nie chcę wypaść z obiegu.
-Wiem, więc nie martw się, będę cię informował na bieżąco, co się dzieje.
-Dzięki. A tak przy okazji to co tam w ogóle we Francji?
-Nic szczególnego się nie działo od naszej ostatniej rozmowy.
-A w Kadic?
-No wiesz, dalej stoi – zaśmiał się Stern. - Ciągle jeszcze są wakacje, więc nie ma zbyt wielu uczniów. Poza tym, że Sissi wróciła z wakacji i ciągle o tym gada.
-Cała ona…
-No. Mogła tam na tych Karaibach zostać. Nikt by nie tęsknił.
-Tak, znowu się od niej nie będziesz mógł opędzić... A tak w ogóle to masz jakieś plany na jutro?
-Poza tym, że Einstein nas wyciągnie do fabryki to tylko słodkie lenistwo.
-Zazdroszczę. Mnie tata zapisał na kurs ceremonii podawania herbaty.
-Po co?
-Ponieważ ostatnio „znieważyłam” tradycję jak przyszli dziadkowie, bo śmiałam poruszyć inny temat niż owa ceremonia.
-A czemu z tego robią takie wielkie halo?
-Ponieważ dla Japończyków to jest bardzo ważny element kultury i przy tej ceremonii można rozmawiać tylko o niej, a inne tematy zakłócają harmonię.
-Dobrze wiedzieć…
-No. W każdym razie chodzę też na zajęcia sportowe, żeby nie siedzieć cały dzień w domu.
-Widzę, że masz bardzo napięty grafik jak na wakacje...
-Zdecydowanie wolę to od siedzenia z moim bratem cały czas w domu. Bardzo mi brakuje Kadic. Tam miałam do kogo iść, kiedy mi się nudziło, a tu nie mam nawet jednego przyjaciela...
-Musi ci być ciężko…
-Och. Przepraszam, Ulrich, ale muszę już wychodzić. Jadę z mamą do dziadków.
-Pewnie. To co, do jutra?
-Do jutra.
-A i Yumi?
-Tak?
-Tęsknię za tobą.
-Ja też za tobą tęsknię.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
-To miłego dnia!
-Dobrej nocy – i po tych słowach, wypowiedzianych przez Yumi, Ulrich kliknął w przycisk rozłączenia rozmowy. Westchnął głośno, po czym wstał, odkładając laptopa na szafkę nocną.



Dzień nadszedł zdecydowanie zbyt szybko. Poranne słońce wkradło się do pokoju Odda i Ulricha, uparcie nie pozwalając nastolatkom dalej spać.
-Drażni mnie to. W każde wakacje ten sam problem. Nie da się spać od siódmej – mruknął Della Robbia, przykrywając twarz poduszką.
-No. Przydałyby się jakieś rolety… - odparł Stern, obracając się do ściany i naciągając kołdrę na głowę.
-Ta, ale Jim powiedział, że możemy sobie pomarzyć.
-Marzenia są dla ludzi.
-No.
-Ludzie, wstawać! - do pokoju przyjaciół wpadł Jeremy.
-A co? Pali się? - fuknął Włoch spod poduszki.
-Można tak powiedzieć – odparł Belpois. - Udało się odzyskać pliki z monitoringu.
-No i? - Niemiec podniósł się do pozycji siedzącej.
-No i idziemy do fabryki, żeby zobaczyć, czy to coś wartościowego – wyjaśnił komputerowiec.
-Nie może to poczekać? - marudził Odd.
-Nie, nie może. Wstawaj! Ogarnijcie się i widzimy się za dziesięć minut na śniadaniu, a potem prosto do fabryki – po tych słowach blondyn wyszedł na korytarz, zamykając za sobą drzwi.
-Einstein jest bez serca… - westchnął Della Robbia, wstając z łóżka.
-Nie marudź. Zawsze moglibyśmy nie jeść śniadania, tylko od razu lecieć do fabryki – stwierdził Stern.
-A wtedy to bym posłał Einsteina na drzewo.



Po zjedzonym posiłku czwórka przyjaciół udała się do opuszczonej fabryki. Kiedy dotarli na miejsce, Jeremy szybko zajął się przeglądaniem odzyskanych plików.
-Są niekompletne – powiedziała Aelita, widząc kilka nagrań, które włączył komputerowiec.
-Wiesz, ten algorytm nie jest idealny, ale i tak odzyskał więcej niż się spodziewałem – mówił Belpois.
-Cóż, może się coś wartościowego znajdzie na tych nagraniach – mruknął Ulrich.
-Czekaj. Cofnij! - krzyknął nagle Odd.
-Co? - zdziwił się Jeremy.
-Patrzcie tutaj! - to mówiąc, Włoch wskazał na fragment nagrania, na którym widać było ciemną postać, która poruszała się bardzo szybko, jednocześnie zachowując grację ruchów.
-To kobieta – stwierdziła z rozczarowaniem Hopper.
-Czemu tak uważasz? - zadał pytanie Stern.
-Bo jest zbyt smukła jak na mężczyznę i ma taką, jakby to ująć, grację? - odpowiedziała dziewczyna.
-Poczekajcie, prześledzę kolejne kamery. Może tam będzie widać coś więcej – to mówiąc, Jeremy kliknął na następny plik w folderze.



Po przejrzeniu wszystkich odzyskanych nagrań przyjaciele zgodnie stwierdzili, że najwyższy czas na obiad, więc ruszyli w stronę wyjścia z fabryki.
-Nie sądziłem, że to tyle zajmie – powiedział Odd, wychodząc przed budynek.
-No ja też nie – westchnął Jeremy.
-Tak i w dodatku nic więcej nie mamy poza kawałkiem nagrania, gdzie mamy naszego tajemniczego gościa – stwierdził Ulrich.
-Zawsze to kolejna poszlaka – Aelita starała się pocieszyć przyjaciół.
-To nie wystarczy – burknął pod nosem komputerowiec. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, z plecaka Einsteina wydobyło się dobrze wszystkim znane pikanie.
-Ale sobie porę wybrał – fuknął zirytowany Odd.