Tam, gdzie nie ma nocy - Rozdział 41

      Ulrich podjechał na skraj półki, o której mówiła Aelita. Jasność jaka go otoczyła była przytłaczająca, do tego stopnia, że nie mógł patrzeć, nie mrużąc oczu. Postanowił jednak nie zwlekać i ruszył przed siebie. Nagle poczuł jak motor spada bardzo szybko w dół. Starał się jak najbardziej zmniejszyć swoją prędkość, jednak na daremnie. Pędził tak szybko, że dopiero przed samym uderzeniem w powierzchnię, dostrzegł leżącą przed nim Yumi. Nim się spostrzegł, motor uderzył w dziewczynę z niewyobrażalną siłą, a on sam spadł z niego i upadł kilka metrów dalej. Usłyszał tylko stłumione jęknięcie dziewczyny. Wszystko go bolało, co było dziwne, ponieważ w wirtualnym świecie nic nie powinno się czuć, a zwłaszcza bólu. Zmartwił się natychmiast, gdyż domyślał się, że jeśli tutaj odczuwa się ból, to Japonka musiała nieźle się poturbować pod ciężarem jego pojazdu. Zmusił się do wstania, choć nogi odmawiały mu posłuszeństwa. Podszedł do gejszy. Leżała nieruchomo pod motorem.
-Yumi, nic ci nie jest? - zapytał w końcu, gdy podnosił maszynę z Wojowniczki. Żadnej reakcji dziewczyny. Przysiadł przy niej i zaczął nią potrząsać. Nic. Nie reagowała na żadne bodźce.
-Yumi, błagam ocknij się – prosił rozpaczliwie nastolatkę. Widząc, że nadal nie ma z nią kontaktu postanowił, że weźmie ją na motor i zawiezie ją do Lyoko, gdzie będzie mógł poprosić Einsteina o pomoc. Nie wiele myśląc, wdrożył swój plan w życie. Usiadł na maszynie, po czym dziewczynę przerzucił przez siedzenie. Była bezwładna. Westchnął cicho i ruszył przed siebie. Rozpędzając pojazd, wjechał pionowo na ścianę. Gdy już był przy samym skraju wyjścia, motorowi zaczęło brakować mocy. Ulrich modlił się w duchu, żeby nie spadli. Ta chwila dłużyła mu się okropnie. Cudem udało mu się wjechać na platformę. Odetchnął z ulgą. Byli już w Lyoko.
-Jeremy, mamy problem – zaczął niepewnie.
-O, Ulrich! Już wróciłeś? Znalazłeś Yumi? - Belpois od razu zaczął wypytywać przyjaciela.
-Znalazłem – bąknął Niemiec. - Ale jest nieprzytomna.
-Zapewne nie wiesz co się jej stało? - dopytywał dalej okularnik.
-Wiem – odparł ponuro. - Znaczy, nie wiem co się stało wcześniej. Jak ją zobaczyłem to leżała już nieprzytomna. Niestety, mój motor na nią spadł…
-Co? Jakim cudem?
-Jeremy, nawet nie wiesz jak tam jest koszmarnie wysoko! Nie mogłem wyhamować i na parę sekund przed uderzeniem zobaczyłem Yumi. Nic już nie mogłem zrobić.
-Dobra, nie denerwuj się, Yumi jest już z nami, nawet jeśli jest nieprzytomna. Leć do reszty, są w sektorze polarnym. Przyda im się wsparcie. Potem pomyślimy co dalej.
-A co z Yumi?
-Nie martw się. Jak dezaktywujecie wieżę to wtedy wniesiecie ją do środka i ją przeskanuję.
-Dobra – odparł Ulrich i ruszył przed siebie.



Odd robił już szóste podejście do zaatakowania jednego z megaczołgów. Znów jednak mu się nie udało. Na dodatek potwór zdewirtualizował jego deskę i  chłopak runął w dół. Na szczęście Aelita szybko wzięła  hulajnogę i podleciała do Wojownika, nim ten wpadł do Cyfrowego Morza.
-Uff, dzięki – fioletowowłosy uśmiechnął się szeroko.
-Nie ma za co, gdzie cię podrzucić? - spytała elfka.
-Musimy wymyślić jakiś plan, nie będzie łatwo się przedrzeć przez te megaczołgi. Schowajmy się gdzieś – odpowiedział koci wojownik.
-Spokojnie. Wsparcie już w drodze. Ulrich wam pomoże – powiedział Jeremy.
-A Yumi? -dopytała Aelita.
-Jest nieprzytomna – mruknął posępnie Einstein.
-Coś się stało? - dziewczyna nie odpuszczała.
-Długa historia…  Później wam powiem, zajmijcie się wieżą – zbył ją blondyn. W tym momencie usłyszeli silnik motoru. Ulrich pojawił się na horyzoncie. Jechał bardzo szybko.  Na jego twarzy malowała się determinacja. Chłopak stanął koło przyjaciół, popatrzył na nich posępnie i powiedział:
-Trzeba ukryć Yumi, żeby była bezpieczna.
Samuraj zsiadł z pojazdu, wziął Ishiyamę na ręce, po czym położył ją na ziemi.
-Mam pomysł – to mówiąc, Aelita uklękła i stworzyła wokół Japonki lodową barierę. - Powinno wytrzymać ataki potworów.
-Miejmy nadzieję – stwierdził Stern, patrząc na lekko rozmazaną postać gejszy. - Odd, odwrócimy uwagę megaczołgów, tak żeby Aelita mogła wejść do wieży. Musimy się śpieszyć.
-Jasne – przytaknął Della Robbia. - Księżniczko, jak potworki pójdą za nami od razu leć do wieży. Tylko uważaj na siebie.
-Pewnie, Odd – dziewczyna przygotowała się do biegu. Koci wojownik sprowokował megaczołga stojącego po jego prawej stronie. Potwór potoczył się za nim. Ulrich natomiast zajął się drugim stworem, co chwila uciekając przed jego laserowym, kulistym promieniem. Hopperówna rzuciła się  do biegu. Żwawo przemknęła koło potworów i znalazła się w środku budowli. Udała się na górę, podeszła do interfejsu i dezaktywowała wieżę. Odd w tym czasie wystrzelił strzałę w kierunku swojego megaczołga. Trafił go, ale laser potwora go zdewirtualizował, przy okazji niszcząc także barierę wokół Yumi. Ulrich nawet nie zauważył zniknięcia znajomego, sam zaatakował swojego przeciwnika.
-Uderzenie! - krzyknął i wskoczył na kulę. Mieczem trafił prosto w znak Xany. Po kilku sekundach samuraj zeskoczył zwinnie na bezpieczną odległość, a potwór eksplodował.
-Ulrich! Scyfozoa! - krzyknął nagle Jeremy.
-Co? Gdzie? - zdziwił się Niemiec.
-No scyfozoa! Ma Yumi! Biegnij!
-Już! - bez zbędnych słów szatyn pobiegł w stronę dziewczyny. Nie był nawet świadomy odległości dzielącej go od niej. Gdy już dotarł na miejsce, szybko uciął macki potwora, oswobadzając tym samym gejszę z jego objęć. Następnie rzucił mieczem w znak Xany, wymalowany na jego przeciwniku.
-Ale jakim cudem scyfozoa dorwała Yumi? Przecież Aelita zrobiła nad nią barierę – zastanawiał się szatyn.
-Wydaje mi się, że bariera mogła oberwać od tego samego ataku, przy którym ja wypadłem z gry – stwierdził Włoch, podchodząc do przyjaciela, siedzącego przed komputerem.
-To szkoda, że wcześniej nikt mi o tym nie powiedział – westchnął Stern.
-Mnie tam ciekawi co Xana jeszcze chciał od Yumi… Przecież dopiero co miał ją „u siebie” - zastanawiał się na głos Einstein.
-Nie ważne. Teraz trzeba ją sprowadzić na Ziemię – rzekł poważnym głosem Ulrich.
-Dobra, weź ją do wieży – zalecił Belpois.  Samuraj podszedł do nieprzytomnej dziewczyny i wziął ją na ręce. Zaniósł ją do wnętrza wieży. Położył ją na środku platformy, nieopodal interfejsu. Chłopak cofnął się od niej i stanął przy elfce. Komputerowiec natychmiast włączył program do skanowania, po czym prześwietlił nim młodą Ishiyamę. Na ekranie superkomputera pojawiły się same migające, czerwone wykrzykniki. Zdenerwowany uderzył w klawiaturę.
-A niech cię Xana! - warknął.
-Einstein, co jest? - spytał zaniepokojony szatyn.
-Xana… Xana zabrał Yumi wszystko co mógł w Lyoko. Punkty życia, kod wirtualizacyjny, wspomnienia, po prostu wszystko, oprócz kluczy. Dodatkowo, Yumi jest nieźle poturbowana, nawet jak ją ściągnę na Ziemię, to raczej nie obejdzie się bez wizyty w szpitalu – wymamrotał Jeremy.
-Nie zabrał kluczy? - zdziwiła się Hopperówna. - Może po to się wróciła scyfozoa?
-Możliwe. Grunt, że Yumi ma klucze, resztę się jakoś odzyska – powiedział blondyn.
-Ale jakim cudem Yumi jest jeszcze w Lyoko, skoro nie ma już punktów? Dlaczego się nie zdewirtualizowała? - dopytywał się Niemiec.
-Bo nie ma kodu wirtualizacyjnego. Tak naprawdę Yumi utknęła gdzieś między Lyoko, a Ziemią. Dlatego jest nieprzytomna. Nie ma punktów, żeby żyć w Lyoko i nie ma kodu, żeby wrócić do realnego świata. Mnie bardziej zastanawia jej stan zdrowia. Zapewne złamane żebra zafundował jej Ulrich - mówił Belpois.
-Pewnie tak  - mruknął nie pocieszony samuraj. To z pewnością było jego winą. Mógł chociaż się postarać zmienić kurs pojazdu, żeby choć częściowo zniwelować zderzenie z podłożem. Niestety, nie zdążył nawet o tym pomyśleć. Teraz miał do siebie bardzo duże wyrzuty sumienia, które zjadały go od środka.
-Ulrich, jakim cudem? Co się stało? - oczy elfki nagle się rozszerzyły ze zdziwienia.
-Wjechałem w nią motorem – bąknął pod nosem.
-Ale jak?
-No normalnie! Nie wyhamowałem! - krzyknął z bezsilności Stern.
-To nie dobrze – zaczęła Hopperówna. - W tamtej przestrzeni jest odczuwalny ból, chyba nawet bardziej niż na Ziemi.
-Zauważyłem to, dlatego się o nią martwię – mówił Niemiec.
-Spokojnie. Yumi dojdzie do siebie. Żeby ją ściągnąć musi się zregenerować i odzyskać chociaż trochę punktów. No i oczywiście potrzebuję jej kodu, ale to da się załatwić. Zaraz przeszukam archiwa, niedawno robiłem kopię waszych postaci w Lyoko. Może to też się gdzieś zachowało. Po ostatnim takim wypadku zacząłem wszystkie wasze kody archiwizować, żeby nie trzeba było ciągle latać do Kartaginy jak się coś podzieje.
-Jeremy, jesteś genialny! - wykrzyknęła z euforią Aelita. Chłopak zarumienił się mimowolnie. Na szczęście dziewczyna nie mogła tego zobaczyć. Dzieliła ich cyfrowa bariera. W duchu nastolatek cieszył się, że ona tego nie może widzieć, bo zapewne by się zaczerwienił jeszcze bardziej.