Tam, gdzie nie ma nocy - Rozdział 38

       Jeremy się załamał. Zerwał się jakikolwiek kontakt z Lyoko. Superkomputer zapiszczał złowieszczo, po czym się wyłączył. 
-Co jest? - spytał samego siebie. Nie zdążył nawet pomyśleć spokojnie nad tym zdarzeniem, gdyż maszyna włączyła się ponownie, co bardzo go zaskoczyło. Poczekał cierpliwie, aż wszystkie programy się wczytają. 
-Einstein, co z Yumi? - zapytał Ulrich, który wraz z Oddem stał nieruchomo nieopodal przyjaciela.
-Nie wiem, zaraz zapuszczę skanowanie Lyoko, może uda się ją znaleźć lub nawiązać chociaż z nią kontakt – odparł komputerowiec i nie czekając na reakcję znajomych, zaczął szybko wpisywać dane do programu skanującego.
-Yumi, słyszysz mnie? - powiedział w końcu, niestety odpowiedziała mu cisza. - Yumi? Halo! Słyszysz mnie? - powtarzał nawoływanie jeszcze przez minutę. Za każdym razem nie było odpowiedzi. Blondyn sprawdził jeszcze raz wszystkie programy, miał nadzieję, że któryś nie działa prawidłowo, ale okazało się, że wszystkie są sprawne. Czekał jeszcze na wyniki ze skanowania Lyoko, pozostało jeszcze dziesięć procent. I skucha, dziewczyny nie było, ani w sektorze leśnym, ani w polarnym, ani w lesie, ani w górach, Kartagina także świeciła pustkami.
-Chłopaki, mam złe wieści… - zaczął swoją wypowiedź, poprawiając okulary.
-Nie, nie mów, że ona… No wiesz… - bąknął Stern.
-Nie wiem, czy ona żyje – stwierdził oschle Belpois, dławiąc w sobie ogromny smutek po stracie ukochanej i najlepszej przyjaciółki w tak krótkim czasie. - Można być tylko pewnym, że nie ma jej w Lyoko, Aelity zresztą też. Jedyne co jest w tej sytuacji pozytywne, to fakt, że wszystkie wieże zostały dezaktywowane. 
-No to jeśli nie ma ich w Lyoko i nie ma ich z nami, to gdzie są? - zadał pytanie Odd, wykazując się  nadzwyczajną trzeźwością umysłu, jak na niego.
-To jest bardzo dobre pytanie… - westchnął Einstein. - Sam nie znam na nie odpowiedzi…
-No to super… - burknął pod nosem Niemiec.



Yumi otworzyła oczy, ale gdy tylko jasne światło ją poraziło, zamknęła je pośpiesznie. Mrugając szybko, starała się przyzwyczaić do jasności panującej w tym miejscu. Kiedy mogła już bez problemu złapać ostrość, rozejrzała się dookoła. Szybko spostrzegła, że poza światłem i przezroczystą podłogą nie było niczego innego. Było tylko widać mgiełkę unoszącą się nad powierzchnią. Postanowiła wstać i iść przed siebie. Wędrówka była bardzo męcząca, dziewczyna z trudem stawiała każdy krok. Nie wiedziała, czy było to spowodowane jej zmęczeniem, czy to ta mgiełka stawiała tak okropny opór. 



Przy ekranie superkomputera panowała zupełna cisza. Trójka nastolatków pogrążona była w rozmyślaniu na temat minionych zdarzeń. Pragnęli jak najszybciej znaleźć rozwiązanie problemu i odzyskać Yumi i Aelitę w jednym kawałku. 
-Xana tym razem przesadził. Gdzie je zabrał? - mówił Della Robbia.
-Zapewne gdzieś, gdzie sam ma kryjówkę – wysnuł teorię Jeremy. - Chociaż nie, nie byłby taki głupi, bo w razie niepowodzenia, zdradziłby nam skąd wyłazi i mielibyśmy go na tacy. 
-To może wykreował jakieś miejsce, gdzie nie działa skan? - zasugerował Stern.
-Jest to bardzo możliwe, ale mógł też usunąć ich strukturę ludzką, przez co są duchami i nie możemy się z nimi porozumieć – powiedział Francuz. - Mógłbym stworzyć program, który przeskanuje Lyoko pod kątem właśnie bezcielesnych postaci i innych zjawisk, że tak to powiem nienaturalnych. Myślę, że tak czy inaczej może nam się on przydać.
-I uważasz, że pomoże to w odnalezieniu Yumi i Aelity? - dopytywał Włoch.
-Nie wiem, ale i tak nie mamy nic lepszego do roboty, tylko czekać, mając nadzieję na jakiś cud, bo nasze obecne programy nic nam nie pomogą – odpowiedział blondyn.
-No to w takim razie zbieraj się do pisania, my tu z Oddem posiedzimy z tobą, na wypadek, gdyby Xanie się uwidziało atakować – rzekł Stern.



Ishiyama zmęczona już chodzeniem przycupnęła na chwilę, by odpocząć. Rozglądała się po pustej przestrzeni. Nagle jej oczom ukazała się leżąca postać w oddali. Szybko wstała i pobiegła w jej stronę. Miała nadzieję, że znajdzie tu kogoś, kto chociaż powie jej gdzie się aktualnie znajduje i jak się stąd wydostać. Im bliżej była postaci tym bardziej upewniała się, że jest jej to bardzo dobrze znana osoba. Kiedy znalazła się już o dwa kroki od postaci krzyknęła z radością:
-Aelita! - dziewczyna leżąca na ziemi podniosła się do pozycji siedzącej i z niedowierzaniem patrzyła na przyjaciółkę.
-Yumi? Co ty tutaj robisz? Jak mnie tu znalazłaś? - dopytywała różowowłosa.
-Nie wiem, pamiętam tylko, że jak dezaktywowałam wieżę to ona się rozmyła i znikłam razem z nią, ale nie wiem jak znalazłam się tutaj. A właściwie to gdzie to „tutaj” jest?
-Nie jestem pewna, ale myślę, że jest to jakiś rodzaj pułapki, którą nastawił na nas Xana. 
-Domyślam się. Nie wiesz pewnie jak stąd wyjść?
-Niestety nie – odparła elfka.
-Jedno jest pewne, jesteśmy w Lyoko, bo mamy nasze stroje i broń, więc może uda nam się jakoś stąd wydostać…
-Masz broń? - dopytała z niedowierzaniem Aelita.
-Tak, mam wachlarze, ale nie wiem, czy działa tutaj telekineza, bo nie miałam niczego na czym można by to wypróbować.
-Możesz wypróbować na mnie – zadeklarowała się Hopperówna. - Może dzięki temu się jakoś wydostaniemy, ja niestety nie mam broni, moje pola energii nie działają tutaj, latanie idzie mi bardzo ciężko, chodzenie zresztą też.
-Ale ja nigdy jeszcze nie robiłam tego na ludziach.
-Spróbuj, gorzej być już nie może.
-A co jak ci się coś stanie? Jeremy mnie pewnie zabije…
-Spokojnie, jeśli się uda to będziemy miały większe szanse na poruszanie się tutaj i może znajdziemy wyjście. Mam wrażenie, że jest coś ponad nami, ale nie miałam jak sprawdzić, bo zaraz lądowałam na ziemi z braku sił. Po za tym jak nie spróbujemy to i tak tutaj zginiemy.
-Masz rację – to mówiąc, gejsza wytężyła maksymalnie swój umysł i delikatnie uniosła myślami przyjaciółkę w górę.  Elfka aż pisnęła z przerażenia, ale po chwili wykrzyknęła:
-To działa!




Odd uciął sobie małą drzemkę na podłodze przy holomapie. Był już wykończony ciągłym siedzeniem w fabryce, a na dodatek nie jadł nic już od ponad pięciu godzin. Ulrich siedział skulony pod ścianą,  a jego myśli krążyły wciąż wokół młodej Japonki. Miał wiele wątpliwości co do ich relacji. Miał też sporo wyrzutów sumienia, że nie powiedział jej co do niej czuje. Teraz było już na to za późno. Nie było jej przy nim. Nie wiedział co się z nią dzieje, gdzie jest i  cz w ogóle żyje. Co jakiś czas z jego oczu mimowolnie wypływały łzy, które od razu wycierał o swoją rękę. Nie chciał by ktokolwiek widział, że on płacze. Jeremy natomiast był pogrążony w pisaniu nowego programu do skanowania Lyoko. Nie mógł się jednak skupić, gdyż co chwilę jego myśli zbaczały z kursu i od razu przed jego oczami ukazywał się obraz uśmiechniętej Aelity. Szybko jednak przywoływał się do porządku. Wiedział, że liczy się czas i nie można pozwolić sobie na odpoczynek. 
-Jak ci idzie? - ciszę przerwał Ulrich, który nie mógł już usiedzieć na miejscu, więc podszedł do Jeremiego.
-Nijak. Coś próbuję pisać, ale nie wiem, czy cokolwiek wypali – mruknął Einstein.
-Dasz radę, wierzę w ciebie – Niemiec za wszelką cenę chciał dodać otuchy przyjacielowi, choć sam nie miał zbyt dobrego humoru i potrzebował pocieszenia. Nie chcąc już przeszkadzać w pisaniu programu, wrócił na swoje miejsce, a wraz z tym wróciły także dręczące go myśli.