Tam, gdzie nie ma nocy - Rozdział 43

     Dzień dłużył się niemiłosiernie. Yumi miała dość już lekcji tego dnia, a na domiar złego William nie pozwalał się jej skupić na żadnej z nich, ani na matematyce, ani na fizyce, nie wspominając, że na wychowaniu fizycznym cały czas ją zaczepiał, w sposób wystarczająco dwuznaczny na tyle, że dziewczyny z ich klasy miały niezły ubaw. Czara goryczy przelała się, kiedy byli na obiedzie. Yumi nie mogła zjeść posiłku z przyjaciółmi, ponieważ wcześniej Jeremy powiedział jej, że będą rozmawiać o Lyoko, a William nie może tego słuchać, bo jest czasowo zawieszony jako Wojownik. Nastolatka musiała, więc usiąść z Dunbarem przy innym stoliku, w rogu stołówki.
-Co, obrazili się na nas? - dopytywał czarnowłosy, wskazując na grupkę znajomych. Japonka tylko przytaknęła i udawała, że skupia się na jedzeniu. Tak naprawdę myślała nad opanowaniem się przed jakimś uszczypliwym komentarzem w stronę chłopaka.
-To niech się obrażają – stwierdził po chwili milczenia, wzruszając przy tym ramionami. - Mamy przynajmniej siebie, no nie?
-Ta – bąknęła niezrozumiale Ishiyama.
-Yumi, może poszłabyś ze mną do kina dzisiaj wieczorem? - zaproponował bez specjalnego namysłu William. - Potem moglibyśmy posiedzieć w parku i się trochę pomiziać.
-Sprawdzian z matematyki jutro mamy… - odpowiedziała od niechcenia Japonka.
-No i?
-No i muszę się pouczyć, tobie też to radzę.
-Daj spokój. Pani Mayer z pewnością nie da trudnych zadań. Czego tu się uczyć?
-Wzorów chociażby? Rozwiązywania zdań?
-A po co to komu…
-Słuchaj, nie chcesz się uczyć to tego nie rób, ale nie przeszkadzaj mi w robieniu tego.
-Ale Yumi, chcę z tobą pospędzać czas. Proszę, obiecuję, że się nie zawiedziesz, jestem bardzo czarujący…
-Tak jasne, nie popadnij tylko w samozachwyt – burknęła.
-Nie popadam. Zobacz jakie mam piękne oczy. Hipnotyzują, prawda?
-Tak, bardzo…
-No widzisz. To chodź ze mną dzisiaj wieczorem. Będziemy niegrzeczni.
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo nie i już.
-Kurcze, Yumi – westchnął. - Inne dziewczyny to już by dawno ze mną poszły, a ty się nie zgadzasz. Dlaczego?
-Bo ja nie jestem żadnymi "innymi dziewczynami". Jestem sobą i chcę sobą pozostać, a ty mi w tym przeszkadzasz.
-Przeszkadzam?
-Tak, jak widzisz nawet nie mogę zjeść obiadu z moimi przyjaciółmi, tylko siedzę z tobą.
-Nie mieszaj ich w to. Oni są głupi i nas nie doceniają.
-Skoro oni są głupi to ty tym bardziej jesteś głupi.
-Yumi, no nie fochaj się i chodź ze mną do tego kina dzisiaj. Proszę – William z trudem próbował zapanować na nerwami.
-Nie – dziewczyna była nieugięta.
-No, ale czemu?
-Mówiłam ci już, że muszę się pouczyć – to mówiąc, Ishiyama spróbowała wstać, ale gdy tylko Dunbar to zauważył, złapał ją za rękę i  docisnął do stołu.
-Nigdzie nie idziesz, dopóki się nie zgodzisz - powiedział stanowczo.
-Idę. Teraz. Do domu. Nie potrzebuję twojej zgody – wycedziła przez zęby.
-Owszem potrzebujesz. Jesteśmy parą, pamiętasz? - po tych słowach Dunbar bardzo mocno docisnął jej rękę do stołu, na co dziewczyna pisnęła.
-William, to boli – zaczęła.
-No i co? Wiesz jak to boli, kiedy dziewczyna, za którą się uganiasz ma cię w poważaniu?
-Ból psychiczny to nie jest to samo co ból fizyczny. Puść mnie natychmiast!
-Nie!
-William odwal się i zostaw mnie w spokoju! Nie jesteśmy parą i nigdy nią nie będziemy! – wykrzyczała Ishiyama, podnosząc się z taką siłą, że podbiła stolik do góry. Spadły z niego naczynia i rozbiły się o podłogę.  Dunbar był tak zaskoczony zachowaniem dziewczyny, że aż z tego wszystkiego rozluźnił rękę, którą trzymał ukochaną. Yumi wykorzystała to i wyrwała się, szybko wybiegając z pomieszczenia. Swoje kroki skierowała prosto do domu.



Jeremy, Odd, Aelita i Ulrich po skończonym obiedzie wyszli ze stołówki, szykując się już psychicznie na kolejne nudne lekcje. Zostały im jeszcze tylko trzy godziny, ale za to w planie była chemia i fizyka, a na zakończenie dnia muzyka. Niechętnie szli przez szkolny dziedziniec, ale mimo zwlekania szybko znaleźli się pod salą.
-Masz zadanie z chemii, Jeremy? - spytał Odd, uśmiechając się błagalnie w stronę przyjaciela.
-Tak, możesz odpisać – Belpois wyjął z torby zeszyt i podał w ręce Della Robbii, który od razu zaczął go przeglądać. Gdy znalazł odpowiednią stronę, otworzył swój notes i zaczął przepisywać. Poszło mu to bardzo sprawnie i skończył w niecałe dwie minuty.
-Dzięki, Einstein – to mówiąc, Włoch oddal notatki właścicielowi.
-W ogóle to widzieliście tą kłótnie Yumi i Williama? - Stern w końcu przełamał się, by zadać to pytanie.
-Tak – mruknęła Hopperówna. - Nie wyglądało to najlepiej…
-A no… Rosa nie była pocieszona z potłuczonej zastawy. Nie chciała mi dać dokładki – jęknął niepocieszony żarłok.
-Ciekawe o co im poszło… - zastanawiał się Jeremy.
-Znajdę ją na następnej przerwie. Jej klasa powinna mieć teraz dwie godziny francuskiego. Dopytam co i jak – postanowił Ulrich. Reszta grupki przytaknęła. W tej sprawie byli jednomyślni. Musieli wiedzieć co dzieje się z ich przyjaciółką.



Szatyn przemierzał właśnie szkolne podwórko w poszukiwaniu swojej przyjaciółki. Niestety, nie znalazł jej tak samo jak godzinę wcześniej. Martwił się o nią, ale postanowił zaczekać do końca swoich zajęć i przejść się do niej do domu.
-Może się źle poczuła? - myślał, wracając na ostatnią lekcję tego dnia. Muzyka minęła mu zadziwiająco szybko i nim się obejrzał był już pod domem państwa Ishiyama. Zadzwonił dzwonkiem, ale nikt mu nie otworzył. Powtórzył czynność jeszcze kilka razy. Niestety, nadal nie było żadnej reakcji. Kiedy miał już wrócić do Kadic zauważył, że drzwi od tarasu z tyłu budynku były uchylone. Nie zastanawiając się, wszedł do środka. Dom był pusty, przynajmniej na parterze. Poszedł szybko na górę. Wiedział, gdzie jest pokój Yumi. Był tam nie jeden raz. Drzwi były uchylone. Wziął głęboki oddech, zastukał i wszedł, mówiąc:
-Yumi, wszystko w porządku?
Dziewczyna przestraszyła się, zerwała się szybko z łóżka i rzuciła szklanką, którą miała w dłoni w intruza.  Naczynie uderzyło w drzwi wejściowe do pomieszczenia, a jego rozbite fragmenty opadły z łoskotem na podłogę.
-Ulrich? - spytała zdziwiona, gdy zobaczyła jak chłopak unika zwinnie ataku.
-Fajnie witasz gości  - zaśmiał się Niemiec.
-No tak, przepraszam – Japonka się nieco zarumieniła. - Co ty tu robisz? Jak tutaj wszedłeś?
-No szedłem sobie tak koło twojego domu i pomyślałem, że wpadnę. Nie otwierałaś, ale były niedomknięte drzwi od tarasu. Po prostu przez nie wszedłem i bum, oto jestem.
-Jak mogłeś tak sobie wejść?! Przecież zachowałeś się jak zwykły przestępca! Co wy, faceci, jesteście tacy natrętni?!
-Faktycznie, przepraszam – speszył się Stern. - To była chwila. Martwiłem się o ciebie, więc nie myślałem zbyt trzeźwo. Przepraszam. Jak chcesz to już sobie idę.
Młoda Ishiyama, widząc reakcję Ulricha, postanowiła nieco odpuścić. Wzięła głęboki wdech i szybko wypuściła powietrze z ust, po czym powiedziała;
-Nie, to ja przepraszam. Jestem trochę zdenerwowana. Zostań jak chcesz. Rodzice są z Hirokim w markecie. Wrócą pewnie wieczorem.
-Widziałem twoją kłótnię z Williamem – zaczął nieśmiało Stern, siadając na łóżku dziewczyny. - Wszystko w porządku? Nie byłaś na ostatnich lekcjach…
-Skąd wiesz? - zdziwiła się Japonka, zajmując miejsce koło przyjaciela.
-Szukałem cię. Nawet dziewczyny z twojej klasy powiedziały, że zmyłaś się po obiedzie. Martwiłem się o ciebie. Taka kłótnia to nic przyjemnego.
-Owszem nic przyjemnego… - mruknęła czarnowłosa.
-O co wam poszło? Wyglądacie raczej na szczęśliwą parę...
-Ulrich, proszę  nie bądź złośliwy.
-Nie jestem – powiedział pewnie Niemiec. - Yumi, ja chcę cię wspierać. Chcę być twoim najlepszym przyjacielem. W prawdzie smutno mi, że wybrałaś Williama, ale szanuję twój wybór. Przyjaźnimy się już tyle czasu i nie zamierzam niszczyć tej przyjaźni tylko dlatego, że jesteś z nim.
-Nie jesteśmy już razem. W sumie nigdy nie byliśmy, przynajmniej nie z mojej strony.
-Przykro mi, że tak się stało. Musisz czuć się okropnie – Stern mimo wszystko uśmiechnął się w duchu.
-Daj spokój, to było nieporozumienie, a nie związek. Przepraszam cię za tą sytuację z Willem w Lyoko.
-Nie ma sprawy. Byłem trochę zły. To ja przepraszam.
-Było minęło… Ulrich, dzięki, że przyszedłeś. Jesteś prawdziwym przyjacielem – to mówiąc, Ishiyama przytuliła go mocno do siebie. Serce chłopaka zaczęło walić jak szalone. Był bardzo szczęśliwy w jej objęciach. Wiele by oddał, żeby móc ją teraz pocałować, tak pod wpływem chwili. Zdecydował się jednak nie ryzykować, zwłaszcza, że jego ukochana dużo tego dnia przeszła.