Tam, gdzie nie ma nocy - Rozdział 42

       Belpois przeszukał dokładnie wszystkie kopie plików, które zrobił. Przekopiował potrzebne dane do programu materializowanego.
-Mam go! - ucieszył się, gdy tylko program zaświecił się na zielono. - Możemy spróbować ściągnąć Yumi. Ma już trzydzieści punktów. Powinno się udać.
-To świetnie! - Ulrich o mało co nie podskoczył z radości.
-Ściągam najpierw Yumi. Jak coś się nie uda to przynajmniej nie zostanie sama w Lyoko – zarządził Einstein.
-Dobra to działaj, Jeremy – powiedziała Aelita. W głębi duszy bardzo martwiła się o swoją przyjaciółkę. Zwłaszcza, że Yumi już wiele razy ryzykowała dla niej swoje życie, nawet ostatnio w jasnej przestrzeni nie zawahała się jej pomóc, chociaż nie miała wiele sił.
-Odd, czy mógłbyś zejść do skanerów i poczekać tam na Yumi? - zadał pytanie Belpois.
-Jasne, już idę – to mówiąc, Della Robbia poszedł w stronę windy. Komputerowiec natomiast zatwierdził uruchomienie materializacji gejszy. Był bardzo zdenerwowany, chciał mieć już to za sobą.



Della Robbia stał przed skanerem, który wydawał z siebie przeróżne dźwięki, od syczenia  aż po trzaski. Wreszcie urządzenie otwarło się, a z jego wnętrza wypadła blada jak ściana Japonka. Chłopak podbiegł do niej.
-Einstein, Yumi już jest z nami. Niestety, dalej jest nieprzytomna – zakomunikował Włoch.
-Dobra – odpowiedział okularnik. - To ściągam resztę i zaraz tam do was zejdę – zrobił tak jak powiedział. Uruchomił proces materializacji Aelity i Ulricha, po czym udał się na dół, do pomieszczenia ze skanerami. Po chwili na Ziemi pojawiła się także pozostała dwójka Wojowników Lyoko. Stern, gdy tylko zobaczył Yumi, podbiegł do niej. Przyklęknął i oparł ją na swoich kolanach. Oddychała. Była przy nim. Nic jej już nie groziło. Mimo, że była nieprzytomna to czuł ogromną ulgę. Nagle czarnowłosa podniosła się gwałtownie do pozycji siedzącej i złapała się za głowę, dysząc przy tym głośno.
-Wszystko dobrze? - zapytał zmartwiony Ulrich.
-Co… - zaczęła Ishiyama. - Co się stało?  Czemu mnie tak wszystko boli?
-No Xana cię nieźle urządził, Ulrich zresztą też… - mruknął Francuz.
-Ulrich? - zdziwiła się dziewczyna. Miała spore ubytki w pamięci, kojarzyła Xanę, wiedziała, że on jest wrogiem, ale kim był ten cały Ulrich. Pamiętała też o swoich rodzicach, ale o Hirokim już nie. Nie wiedziała co się z nią działo, gdzie była, ale postanowiła nie dać po sobie tego poznać.
-Tak, staranował cię motorem w tej dziwnej przestrzeni – wyjaśnił Jeremy. Chłopak mimo faktu, że dziewczyna z nim rozmawia i wydaje się pamiętać wszystko, zastawiał się, czy z nią jest wszystko w porządku, zwłaszcza, że skan w Lyoko pokazał jej zły stan fizyczny. - Jak się czujesz?
-Chyba dobrze – bąknęła Japonka. - Trochę mnie głowa boli i żebra, ale raczej to nic poważnego.
-Skoro tak mówisz. Nie mniej uważaj na siebie. Jak skanowałem cię w Lyoko wyskoczył mi błąd. Wyglądało na to że masz złamane żebra, ale najwidoczniej Xana coś zmienił i mógł być to zwyczajny bug programu – mówił Belpois.
-Dobrze, będę uważała. Czy mogę już wrócić do domu? - zapytała machinalnie. - Rodzice się pewnie martwią…
-Pewnie, Ulrich cię odprowadzi. My już musimy lecieć, żeby nie było podejrzeń w szkole. I tak już dużo czasu przesiedzieliśmy w fabryce – zarządził okularnik.
-Zgoda – czarnowłosa zgodziła się bez wahania. Marzyła teraz o położeniu się do łóżka i odpoczęciu przez chociaż chwilkę.



Grupka przyjaciół rozstała się przy włazie do kanałów. Jeremy, Odd i Aelita poszli w stronę internatu, natomiast Ulrich i Yumi udali się w kierunku domu dziewczyny. Szli przez park otaczający szkołę. Nie wiele rozmawiali ze sobą, gdyż każde z nich było pochłonięte swoimi myślami. Bardzo szybko znaleźli się pod domem państwa Ishiyama.
-Dzięki za odprowadzenie – powiedziała dziewczyna, otwierając furtkę do swojego ogrodu. - Do zobaczenia!
-Nie ma sprawy, do zobaczenia! - odpowiedział pośpiesznie chłopak. Poczekał aż dziewczyna zniknie za drzwiami domu, po czym udał się w stronę szkoły. Cały czas pochłaniały go te same rozmyślania. Zastanawiał się, czy będzie miał w sobie na tyle odwagi, by wyznać miłość ukochanej, która aktualnie miała chłopaka. Williama. To był dla niego bardzo duży problem. Dunbar był niby jego przyjacielem, ale także i wrogiem w jednej osobie.  Z drugiej strony uczucie, którym darzył Japonkę wzrosło w siłę po ostatnich wydarzeniach. Nim dotarł do swojego pokoju postanowił, że w końcu się odważy i porozmawia z Yumi na temat miłości. Cichym krokiem wszedł do pomieszczenia, w którym już smacznie spał Odd. Westchnął, zerkając na przyjaciela, po czym sam położył się na łóżku, zasypiając w mgnieniu oka.



Młoda Ishiyama leżała skulona pod kołdrą, udając że śpi. Nagle do jej pokoju weszła mama, aby powiedzieć córce „dobranoc”, ale widząc ją drzemiącą na łóżku zaniechała tego, gasząc tylko światło i cicho zamykając za sobą drzwi. Yumi pogrążyła się w ciemności. Nie przeszkadzało jej to. Myślami była daleko od tego miejsca. Bezskutecznie próbowała przypomnieć sobie imiona ludzi, z którymi dzisiaj rozmawiała. Wytężała mózg do pracy ponad jego siły, aby przypomnieć sobie najmniejszy szczegół ze swojego życia. Na nic jednak zdał się jej wysiłek. Podniosła się z łóżka i podeszła do okna. Była pełnia. Księżyc oświetlał jej twarz. Spoglądała cały czas w niebo, szukając w nim odpowiedzi. Usiadła na parapecie, podnosząc z niego zeszyt, aby zrobić sobie miejsce. Przyjrzała się dokładnie notesowi. Był czarny  z piękną czerwoną różą na okładce. Otwarła go, szybko orientując się, że jest to pamiętnik. Zajrzała na pierwszą stronę.
-”Właściciel: Yumi Ishiyama. Jeśli nie jesteś mną, to nie waż się tego czytać. Zwłaszcza jeśli jesteś Hirokim” – przeczytała w myślach. Uśmiechnęła się sama do siebie i nie zważając na początkowy wpis zagłębiła się w lekturę wspomnień. Liczyła, że jak go przejrzy to przypomni sobie więcej szczegółów ze swojego życia, niż tylko fakt, że nazywa się Yumi Ishiyama, że jest Japonką i że ma rodziców mieszkających w domu jednorodzinnym. Nie myliła się, już po chwili dowiedziała się co to jest Lyoko, kim jest Xana,  że jej najlepszymi przyjaciółmi są Jeremy Belpois, Odd Della Robbia, Ulrich Stern, Aelita Hopper i William Dunbar. Mogła także przyporządkować sobie w głowie ich imiona do rzeczywistych osób, gdyż na jednej ze stron zeszyciku było wklejone zdjęcie z nią i całą jej paczką, a pod spodem widniał napis: „Przyjaciele na zawsze”, a pod nim widniały ich imiona, wypisane w kolejności takiej jak stali na zdjęciu.  Chwilę przyglądała się stronie z fotografią, ale zaraz wróciła do czytania wpisów. Gdy dotarła do jednego z najnowszych, serce jej zakołatało.
-”William wymógł na mnie, abyśmy spróbowali być parą. Nie zbyt spodobał mi się ten pomysł, ale jakoś nie potrafiłam mu odmówić. Spróbowałam. William cały czas chodzi za mną, nie odstępuje mnie na krok. Drażni mnie to. Zastanawiam się, czy nie zerwać z nim. Mimo wszystko kocham Ulricha i jeśli nie mogę być z nim to wolę być sama” - czytała powoli młoda Ishiyama. Zamrugała chwilę oczami, po czym do jej głowy wróciła kolejna garść wspomnień. Pamiętała już jak w Lyoko William jej zaproponował związek na próbę. Przypomniała sobie też ostatnią wyprawę do wirtualnego świata, kiedy były aktywne aż trzy wieże i szukali Aelity. Z biegiem pojawiania się kolejnych wizji z przeszłości ból głowy nasilał się i dziewczyna z coraz większym trudem czytała swoje zapiski. W końcu odłożyła pamiętnik i poczłapała niechętnie w stronę łóżka. Nadal nie chciało jej się spać, ale głowa i żebra bardzo domagały się leżenia. Z głośnym westchnięciem opadła na poduszkę i wbiła wzrok w sufit. Była już prawie trzecia nad ranem. Jej myśli krążyły wokół Williama. Zastanawiała się czy będzie miała odwagę, aby z nim zerwać. Nim zakończyła rozważania usnęła.



Budzik zadzwonił o szóstej. Początkowo czarnowłosa postanowiła go zlekceważyć i włączyła drzemkę. Niestety, pięć minut później znów zabrzmiał mało zachęcający dźwięk budzika. Uderzyła w urządzenie z frustracją, przewróciła się z boku na bok, ale jak tylko uświadomiła sobie, że spóźni się do szkoły wystrzeliła z łóżka jak rakieta. Szybko pobiegła do łazienki wziąć prysznic i przygotować się do wyjścia. Kiedy już wszystko zrobiła, wzięła swoją torbę i żwawo udała się w stronę drzwi, biorąc wcześniej kanapkę, którą postanowiła zjeść po drodze. Tak jak się domyślała wpadła do sali, w której miała mieć zajęcia, w ostatniej chwili. Zaraz za nią do środka weszła pani Mayer.