Tam, gdzie nie ma nocy - Rozdział 37

    Yumi szybko pojawiła się w Lyoko, w sektorze leśnym. Nie czekając, od razu pobiegła na miejsce skąd kursował transporter do Kartaginy. Jeremy zadbał, żeby przyjaciółka nie  musiała długo czekać na taksówkę. Nie minęła minuta, a Japonka była już na miejscu. Z łatwością odnalazła Ulricha i Odda, którzy oganiali się od pełzaczy.
-Nie pomóc wam może? - spytała gejsza.
-O, Yumi! - Stern uśmiechnął się na widok znajomej. - Jasne, przyda nam się każda pomoc.
Ishiyama zaatakowała trzy pełzacze, które pojawiły się z jej lewej strony. Stern i Della Robbia natomiast zajęli się pozostałymi pięcioma potworami. Gdy już wydawało się, że walka jest skończona, odezwał się Einstein:
-Słuchajcie, okazało się, że Xana znów zainfekował superkomputer. Superskan nie działał prawidłowo i dopiero teraz widzę, że są aktywne trzy wieże, jedna w sektorze polarnym i dwie na pustyni. Niestety, nie znam ich dokładnych współrzędnych.
-Ale przecież byliśmy tam niedawno i żadna z wież nie była aktywna – zauważył Odd.
-Możliwe, że Xana ukrył aktywną wieżę nie tylko przed skanem, ale także przed naszymi oczami – stwierdził okularnik.
-W jaki sposób? Przecież nie da się od tak ukryć wieży – dopytywała Japonka.
-Myślę, że właśnie po to aktywował aż trzy wieże. Jedna z nich odpowiada za ukrycie pozostałych. Tylko która? - zamyślił się komputerowiec.
-Może ta, która jest w innym sektorze od pozostałych? - zasugerował koci wojownik.
-Odd, możesz mieć rację – stwierdził uradowany Belpois. - W takim razie postaram się dokładnie namierzyć tą w sektorze polarnym. Póki co, idźcie już do transportera. Musimy działać szybko.
-A co z Aelitą? - zadał pytanie Della Robbia.
-Dezaktywacja wieży jest teraz ważniejsza, nigdy nie wiadomo, co Xana szykuje na Ziemi… - Jeremy nie wierzył sam w to co mówi, ale na chwilę obecną wydawało mu się, że podjął słuszną decyzję.



Wojownicy sprawnie przemieścili się do sektora polarnego, jednak wciąż czekali na koordynaty wieży. Usiedli na skraju lodowca, skąd było widać większość tej części Lyoko. Po dość długiej ciszy, Einstein w końcu się odezwał:
-Wieża jest piętnaście stopni na północ od waszego obecnego położenia.
-No wreszcie! Ile można było czekać?! - wrzasnął Odd, podskakując do pozycji stojącej. - Ruszamy leniuchy! - zwrócił się do współtowarzyszy.
-Odd, nie drażnij – burknął Ulrich, po czym podniósł się i pomógł wstać Yumi. Razem udali się w stronę wskazaną przez Jeremiego. Biegli chwilę przed siebie, do czasu aż nie usłyszeli:
-Wieża powinna być przed wami – zakomunikował komputerowiec.
-Einstein, tutaj nic nie ma – stwierdził lekko oburzony Della Robbia.
-Jestem niemal pewny, że to w tym miejscu – upierał się Belpois.
-Jeremy, ale naprawdę nic nie widzimy – potwierdziła Yumi.
-Rozejrzyjcie się, może ta wieża też jest ukryta – rozkazał blondyn. Ishiyama, zgodnie z poleceniem, podeszła bliżej wskazanego miejsca. Nagle strumień lasera zranił ją w brzuch i upadła na ziemię.
-Yumi, masz minus pięćdziesiąt punktów, co tam się dzieje? - krzyknął przeraźliwie Francuz. 
-Jak to co? Strzelają do nas, a my nawet nie wiemy skąd! - odparł koci wojownik.
-No ja też nic nie widzę na ekranie. Być może Xana ukrył także potwory, które strzegą wieży?
-Na to wygląda. Co mamy robić, Jeremy? - zadał pytanie Stern.
-Musicie chronić Yumi, nie może skończyć gry przed dezaktywacją wież, bo nigdy nie znajdziemy Aelity – na te słowa dowódcy, Ulrich i Odd zbliżyli się do gejszy, starając się ją jak najlepiej osłaniać. Szli przed siebie, kierowani komendami okularnika, który podawał im dokładne kierunki w jakich muszą się poruszać, aby trafić do wieży.
-Teraz dwa kroki w lewo i już prawie jesteście w środku.
-Łatwo ci mówić, Einstein, teraz nie mamy jak się ruszyć, atakują z każdej strony – stwierdził Włoch, strzelając w stronę, z której padały strzały wroga.
-Odd, nie gadaj tyle! Straciłeś właśnie kolejne dziesięć punktów! - Belpois zwrócił uwagę przyjacielowi.
-Chłopaki, może ja sama pójdę do wieży, skoro jest już blisko? - zasugerowała Japonka.
-Zwariowałaś, Yumi?! A co jak tej wieży jednak tam nie ma? Nie możemy tyle ryzykować! - krzyczał bezskutecznie blondyn, bo dziewczyna podjęła już decyzję i zaczęła biec w stronę budowli. Nagle w jej stronę padł strzał z niskiej wysokości, najprawdopodobniej od karalucha. Gejsza przewróciła się i ślizgiem jechała na brzuchu po lądolodzie. Po chwili zniknęła.
-Yumi! - krzyknął Ulrich. - Einstein, czy ona się zdewirtualizowała?
-Nie, spokojnie, jest już w wieży – odparł Belpois.



Po udanej dezaktywacji, wieża pojawiła się z powrotem, a także  ujawniły się wszystkie potwory, które znajdowały się dookoła niej. Do czasu, aż Ulrich i Odd nie oczyścili terenu, Yumi dostała polecenie pozostania w środku wieży. Na szczęście chłopcom nie zajęło to dużo czasu i po chwili mogli już wszyscy biec do kolejnego sektora, by stawić czoła kolejnym pułapkom Xany.
-Wieżę przejścia macie na czterdzieści stopni na południe.
-Dzięki, Jeremy!  - podziękował Ulrich. - A podeślesz nam pojazdy?
-Już się robi – powiedział okularnik. Niemal od razu przy wojownikach pojawiły się ich pojazdy, kolejno: deska Odda, hulajnoga Yumi oraz motor Ulricha.
-No od razu lepiej! Tak to ja mogę pracować – stwierdził Della Robbia, wskakując na fioletową deskę.



Wojownicy od razu po przybyciu na pustynię odnaleźli kolejną aktywną wieżę, która, ku ich zdziwieniu, nie była ochraniana przez potwory. Ishiyama bez problemów weszła do środka i dezaktywowała ją.
-No to jeszcze tylko jedna – powiedziała wychodząc.
-Ruszajmy więc, chcę zdążyć na kolację, głodny już jestem – stwierdził Włoch.
-Odd, ty jesteś zawsze głodny… - zaśmiał się Niemiec z przyjaciela.
-Ej, czy ty mi próbujesz wmówić, że jestem gruby?!
-Nie, nic takiego nie powiedziałem.
-Ale pomyślałeś!
-Uwierz, że mam inne, ciekawsze tematy do rozmyślań niż ty i twój brzuch.
-A więc jednak! Myślisz, że jestem gruby!
-Dobra, dosyć tego, mamy misję panowie i dobrze byłoby ją skończyć – wtrąciła się gejsza, ruszając jako pierwsza z miejsca postoju. Ostatnia wieża znajdowała się na drugim końcu sektora i była bardzo dobrze strzeżona przez pięć karaluchów, cztery bloki, trzy kraby i dwa megaczołgi. Trójka bohaterów ukryła się w pobliskich skałach, skąd mieli bardzo dobry widok na wieżę.
-Trudno będzie się przedrzeć… - szepnął koci wojownik do swoich kompanów.
-Owszem, więc będziemy musieli odwrócić ich uwagę, tak żeby Yumi mogła wejść do wieży – mówił samuraj.
-Brzmi jak misja niemożliwa. Stary, oni mają przewagę, jak odwrócimy uwagę tylu potworów?
-Będziemy improwizować, nie ma innego wyjścia. Zajmiemy ich jakoś, a jak dam sygnał to ty, Yumi, pobiegniesz do wieży – to mówiąc, Stern wstał i wybiegł z kryjówki, a zaraz za nim udał się Della Robbia.
-Uważajcie na siebie – zdążyła powiedzieć Ishiyama do chłopców.
-Spokojnie, nic nam się nie stanie – odparł Odd i niemal od razu został postrzelony przez kraba.
-Odd! Masz już tylko dwadzieścia punktów! - rozległ się krzyk Jeremiego.
-Poradzę sobie, już nie takie rzeczy się robiło – po tych słowach koci wojownik rzucił się do ataku na przeciwnika. Walka była bardzo równa, Wojownikom udało się wykluczyć z gry wszystkie karaluchy i bloki. Niestety, przy próbie zabicia kraba, Odd zdewirtualizował się, gdyż potwór trafił go laserem w nogę. Ulrich natomiast po pokonaniu pozostałych krabów zginął, atakując megaczołga.
-Yumi, zostałaś sama, musisz jakoś dostać się do wieży – zakomunikował Belpois.
-Wiem, ale zostało mi mało punktów, a przed wieżą są jeszcze dwa megaczołgi.
-Poradzisz sobie, ale musisz być ostrożna, jesteś ostatnią deską ratunku dla Aelity.
-To też wiem, dobra lecę, raz się żyje – to mówiąc, Japonka wybiegła z kryjówki, kierując się w stronę wieży. W rękach trzymała kurczowo swoje wachlarze. Była przygotowana na atak z dwóch stron, jednak nic takiego się nie wydarzyło. Megaczołgi, widząc ją rozstąpiły się.
-Jeremy, coś dziwnego się dzieje. Potwory mnie nie atakują…
-Bądź ostrożna to może być pułapka.
-Dobrze – Yumi weszła do środka wieży i udała się na jej drugi poziom. Przyłożyła rękę do pulpitu. Po autoryzacji pojawił się napis „CODE: LYOKO”. Nagle wieża zaczęła się dematerializować, a z nią także młoda Ishiyama.
-Jeremy, co się dzieje? - spytała spanikowana.
-Nie wiem, Yumi, nie wiem!
-Jeremy! - krzyknęła dziewczyna, po czym znikła bez śladu.