Tam, gdzie nie ma nocy - Rozdział 30

    Szybko nadeszła godzina dziesiąta rano i Ulrich niechętnie udał się do fabryki, żeby zmienić Odda. Niemiec był bardzo senny. Przez chwilę nawet zastanawiał się, czy nie poprosić Aelitę, żeby za niego dyżurowała rano, a on przyszedłby na wieczorną zmianę. Szybko jednak chłopak doszedł do wniosku, że woli teraz odsiedzieć swoje i mieć już to z głowy. Nim się obejrzał był już przy superkomputerze, zajmując miejsce Włocha, który pożegnał się z nim, po czym pobiegł do internatu po swoje bagaże.  Stern rozsiadł się wygodnie w fotelu, zastanawiając się, czy korzystając z okazji porozmawiać trochę z Yumi, ale przypomniał sobie, że jest z nią William, którego nie miał ochoty słuchać. Zdecydował się zatem siedzieć cicho i poczytać książkę.



Odd wpadł szybko do swojego pokoju. Zabrał walizkę, plecak i Kiwiego, po czym wybiegł przed szkołę, kierując się w stronę przystanku autobusowego. Ku jego zaskoczeniu Aelita i Jeremy czekali tam na niego, żeby się pożegnać.
-Trzymaj się, Odd - powiedział Belpois, klepiąc znajomego po ramieniu.
-Wróć w jednym kawałku - to mówiąc, Hopper delikatnie przytuliła Della Robbię.
-Nie martwcie się, państwo Einstein, zobaczymy się niebawem - zaśmiał się Włoch, wsiadając do autobusu, który właśnie podjechał na przystanek. Chłopak włożył bagaże i usiadł na siedzeniu, machając przyjaciołom na pożegnanie.



Dochodziła godzina piętnasta. Ulrich nie mógł się już doczekać końca swojej zmiany. Krążył teraz dookoła pomieszczenia z superkomputerem, a jego myśli przemijały powoli, jedna po drugiej. Nagle chłopak usłyszał pikanie, a na ekranie komputera pojawił się komunikat o aktywnej wieży.
-Świetną porę sobie znalazłeś, Xana. Właśnie zaczynałem się nudzić... - mruknął do siebie Stern. Wyjął telefon z kieszeni i zadzwonił do Jeremiego, informując go o ataku wroga.  W odpowiedzi nastolatek dostał instrukcję do opóźnionej wirtualizacji. Po dłuższej chwili samuraj wylądował w Lyoko w sektorze leśnym, nieopodal aktywnej wieży. Chłopak zdziwił się, widząc Yumi i Williama przed sobą. Zgodnie z zaleceniami Jeremiego mieli przecież schronić się w jednej z wież. Ulrich już miał do nich podejść i się przywitać, gdy nagle czarnowłosy chłopak objął dziewczynę w talii i namiętnie ją pocałował. W Sternie emocje wezbrały, podbiegł do nich, krzycząc:
-Jak mogłaś?!
-Ulrich, nie wiedziałam, że już tu jesteś - powiedziała zmieszana Yumi.
-A dziwi cię to? Przecież mówiłem wam, że idę - warknął Stern.
-Mogłeś odezwać się, że jesteś, a nie wyskakiwać jak filip z konopi - wtrącił William.
-Zamknij się! To nie twoja sprawa... - krzyknął samuraj.
-Ulrich, ja... - zaczęła gejsza.
-Już się lepiej nie tłumacz - stwierdził młody Niemiec. - Powiedz tylko dlaczego? Przecież się tak długo znamy, tyle razem przeszliśmy.
-Sama nie wiem... Tak po prostu wyszło i nic nie mogę na to poradzić - szeptała Ishiyama.
-I tylko tyle jesteś w stanie mi powiedzieć?! Po tylu latach przyjaźni?! - odezwał się po dłuższej chwili milczenia szatyn.
-A co chcesz usłyszeć? - oburzyła się niespodziewanie Japonka.
-No nie wiem... Może przepraszam? Albo nie kocham cię? No cokolwiek - proponował z wyrzutem Niemiec.
-Ale de facto, czemu ja mam ci się tłumaczyć?! Jesteśmy przecież tylko przyjaciółmi, a ty się zachowujesz jakbyśmy byli parą ze stażem od jakichś pięciu lat i nagle bym cię zdradziła! - wrzasnęła zirytowana dziewczyna.
-Myślałem, że coś do mnie czujesz... - szepnął chłopak.
-To nie myśl za dużo... Miałeś dostatecznie dużo czasu żebyśmy mogli razem być. Nie wykorzystałeś tego. To twoja sprawa. Mnie w to nie mieszaj - Wojowniczka wtuliła się ostentacyjnie do stojącego obok Williama. Dunbar odwzajemnił uścisk i ucałował ukochaną w czoło. W Ulrichu nagle coś pękło. Gdyby był w normalnym świecie zapewne by się popłakał. Teraz na szczęście nie było tego widać. Miał szansę wyjść z twarzą z tej sytuacji. Wziął głęboki wdech, westchnął i jakby nigdy nic zaczął mówić:
-Owszem, to moja sprawa, że nie wyszło to po mojej myśli. Z drugiej jednak strony, też mogłaś dawać znaki jakiegoś zainteresowania. Uważam, że problem nie leży tylko w mojej kwestii, ale także i w twojej. Tak naprawdę sama nie wiesz czego chcesz. Idziesz w tą stronę, w którą ci aktualnie wygodniej. Zero jakiejkolwiek konsekwencji w twoim życiu. Wszystko zawdzięczasz wyłącznie przypadkowi.
-Co proszę?!
-To co słyszałaś - Stern nie wiedział nawet, że przez to wszystko aż tak szybko zobojętniał. Nagle zmienił swoje podejście o sto osiemdziesiąt stopni. Teraz już nie patrzył na Yumi z miłością, ponieważ dawne uczucia przerodziły się w czystą nienawiść.
-Jak tak możesz?! Jeśli naprawdę byś coś czuł to podejrzewam, że nie gadałbyś teraz takich głupot.
-Dlaczego niby miałbym nie gadać? Skoro ty w analogicznej sytuacji możesz obściskiwać jakiegoś oblecha...
-Ej, hamuj się dzieciaku - burknął zeźlony William.
-Kotku, nie ma co się irytować i marnować słów na takiego kretyna, który ma przerost ego - stwierdziła spokojnie Japonka. Ponownie przytuliła Anglika.
-Dobra. Dość tej szopki - krzyknął nagle Jeremy, który od dłużej chwili przysłuchiwał się rozmowie, która toczyła się w wirtualnym świcie. - Jest wieża do dezaktywacji. Wysłałem już Aelitę. Ulrich pomożesz jej w dotarciu do wieży.
-A my to co?! - warknął Dunbar.
-A wy grzecznie wrócicie do nieaktywnej wieży i przeczekacie całą akcję - zarządził Belpois.  William i Yumi niechętnie poszli przed siebie, wracając do wyznaczonej wcześniej wieży. Aleita i Ulrich natomiast szybko pobiegli przed siebie, próbując jak najszybciej dotrzeć do aktywowanej budowli. Po drodze musieli pokonać tylko trzy bloki, co poszło im bardzo sprawnie. Po niespełna pięciu minutach atak Xany został udaremniony i wirus nie miał szans nabroić w realnym świcie.



Po udanej akcji w Lyoko Jeremy ściągnął Aelitę i Ulricha na Ziemię, a następnie zwrócił się do Yumi i Williama, którzy przebywali w wyznaczonej wieży:
-To jak wam minęła noc w Lyoko?
-A dość spokojnie - odpowiedziała Ishiyama.
-I nudno... - dorzucił Dunbar.
-No nie wątpię - mruknął pod nosem komputerowiec.
-To kiedy nas stąd wyciągniesz? - zapytała gejsza.
-Widzę, że nie byliście cały czas w wieży, nie wiem, kiedy upłynie odpowiednio dużo czasu, żebym mógł wykonać materializację. Mieliście być całą noc w wieży. Co wam strzeliło do głowy, żeby z niej w ogóle wychodzić?!
-Jeremy, nie denerwuj się na nas. Nie wiedzieliśmy, że jak nas chwilę nie będzie to coś się stanie - tłumaczyła Wojowniczka.
-Nie dostosowaliście się do polecenia. Teraz dobrze wiesz, że możemy was wykluczyć z paczki...
-Co?! - krzyknęli wszyscy zdziwieni.
-No przecież wiecie jak się kiedyś umawialiśmy. No nic. Pogadamy jak już wszyscy będziemy w Kadic. Teraz przygotujcie się do skanowania. Może nie będzie źle i szybko was ściągnę.