Tam, gdzie nie ma nocy - Rozdział 29

         Zbliżał się już wieczór, więc Wojownicy Lyoko musieli wrócić na noc do Kadic, żeby nie wzbudzać podejrzeń nauczycieli swoją nieobecnością. Zdecydowali się jednak, że do czasu wyciągnięcia znajomych z wirtualnego świata jedna osoba zostanie w fabryce i będzie szybko reagować podczas ewentualnego ataku Xany. Jako pierwszy zgłosił się Odd, ponieważ następnego dnia wyjeżdżał na Sycylię. Ulrich miał go zmienić zaraz po śniadaniu. Natomiast, Yumi i William spędzili noc razem w Lyoko, siedząc bezczynnie w wieży. Panowała między nimi niezręczna cisza, do czasu, aż Dunbar jej nie przerwał:
-Yumi.
-Tak? – Ishiyama spojrzała na chłopaka pytająco.
-Nie chce mi się już tutaj siedzieć . Może byśmy się gdzieś razem przeszli? – zaproponował.
-Wiesz dobrze, że Jeremy zabronił nam stąd wychodzić…
-Daj spokój, przecież nawet nie zauważy, że na chwilkę wyszliśmy. Po za tym on tutaj nie siedzi. Nie wie jakie to jest frustrujące.
-Nie uważam tego za dobry pomysł – stwierdziła dziewczyna.
-Nie nudzisz się już tutaj?
-Owszem, nudzę się, ale nie ma sensu się wystawiać na ataki Xany bez powodu.
-Dlatego właśnie chcę iść z tobą, żeby było bezpieczniej, bo zawsze w dwójkę raźniej.
-No nie wiem…
-Nie daj się prosić, chodź.
-No dobra – gejsza w końcu uległa znajomemu i razem z nim wyszła z wieży. Nie mieli żadnego konkretnego celu, więc szli tam gdzie ich nogi zaniosły. Lyoko bez potworów wydawało się bardzo spokojne. Nic nie zakłócało panującej ciszy, tylko czasami słychać było szmery Cyfrowego Morza. Odd nawet nie zauważył ich małej wycieczki, ponieważ uciął sobie w tym czasie relaksującą drzemkę na fotelu przed ekranem superkomputera.



William nieśmiało złapał Yumi za rękę. Dziewczyna wzdrygnęła się na ten gest, jednak postanowiła nie reagować. Chciała zobaczyć co przyniesie jej ta sytuacja. Szli dalej przed siebie w milczeniu, aż nagle Dunbar stanął na chwilę i głośno westchnął.
-Yumi, ja muszę ci to wreszcie wyznać - zaczął nieśmiało.
-Co takiego? - zaciekawiła się Ishiyama.
-Ja... - czarnowłosy zająknął się. - Bardzo cię kocham i zależy mi na tobie – wycedził przez zęby, bardzo denerwując się przy tym.
-Will... Dobrze wiesz, że moje serce należy już do kogoś i nie jest skore do zmian w tym temacie – próbowała wyjaśnić dyplomatycznie Japonka.
-Czy nie możesz czasem zaufać innym? Skąd wiesz, że to Ulrich jest tym jedynym?
-Uważam, że w kwestii uczuć warto zaufać samemu sobie oraz własnemu sercu i intuicji. Nie wiem, czy Ulrich jest przeznaczony dla mnie, ale teraz go kocham.
-Pokochaj mnie, nie pożałujesz – to mówiąc, Anglik pocałował namiętnie młodą wojowniczkę.
-Puść mnie! - krzyczała przerażona gejsza, po czym zaczęła się szarpać. Dopiero po paru minutach udało jej się oswobodzić. Natychmiast odskoczyła na bok. Chciała się oddalić jak najszybciej od Dunbara.
-Daj mi szansę, proszę – błagał William, podążając za nią.
-Nie – padła sucha odpowiedź.
-Spróbujmy być razem, wiem, że do mnie też coś czujesz.
-Serio?
-Tak, ponieważ to ty mnie uratowałaś...
-Przypadkowo, poza tym jesteśmy tylko przyjaciółmi. A jak byś nie wiedział, to przyjaciołom też się pomaga.
-Ulrichowi też tak mówisz, że jesteście tylko przyjaciółmi... Mogłabyś się przynajmniej zdobyć na wyznanie uczuć...
-Przestań! - warknęła czarnowłosa.
-Nie! Ulrich na ciebie nie zasługuje.
-Czemu tak uważasz?!
-Bo niby mówi o jakichś uczuciach kierowanych do ciebie, a gdy cię tylko nie ma w pobliżu, to lata za Sissi.
-Nie prawda! Kłamiesz!
-Uwierz mi. Proszę. Ja cię kocham tak naprawdę. Chcę być z tobą w radości i w smutku na zawsze. Nie odpychaj mnie.
-William... - dziewczyna nie wiedziała co powinna powiedzieć. Z jednej strony odczuwała wielką sympatię do Dunbara, z drugiej zaś strony bardzo kochała Sterna.
-Proszę, zostańmy parą – zaproponował.
-Will... Ja nie wiem sama, czy to dobre posunięcie...
-Yumi, daj nam chociaż szansę, nawet niewielką, ale nie skreślaj nas już na starcie.
-Dobrze, masz tydzień – stwierdziła Ishiyama po chwili namysłu.
-Hura! - wrzasnął wojownik, po czym podskoczył do góry. - Obiecuję, że się nie zawiedziesz!
-Mam nadzieję... - szepnęła pod nosem dziewczyna. Nastolatek uścisnął ją mocno i pocałował namiętnie.




Ulrich nie mógł spać tej nocy. Przewracał się z boku na bok. Śniły mu się koszmar o stracie Yumi, z którego wyrwał się z krzykiem.
-Matko, co za sen – syknął niepocieszony Stern i rzucił się ostentacyjnie na poduszkę. Po chwili podniósł się i powtórzył czynność, tym razem rzucając się bokiem na łóżko. Mimo częstego obracania się i wiercenia, wciąż nie mógł z powrotem usnąć. W końcu postanowił, że nie będzie się męczył, więc wstał, ubrał się i opuścił pokój, kierując się do parku, gdzie usiadł pod swoim ulubionym drzewem.



Po męczącej dla Sterna nocy wreszcie nastał dzień. Uczniowie szkoły Kadic zebrali się jak co ranek na wspólnym śniadaniu. Niemiec niechętnie wszedł do stołówki i zabierając porcję jedzenia, dosiadł się do przyjaciół.
-Gdzie byłeś, Ulrich?- spytała Aelita, spoglądając na szatyna. - Nie było cię w pokoju...
-Poszedłem na spacer do parku w nocy, bo nie mogłem spać. Jakoś tak duszno mi w pokoju było i stwierdziłem, że muszę się przewietrzyć – odpowiedział chłopak.
-Mam nadzieję, że wypocząłeś, bo zaraz czeka cię zmiana w fabryce – stwierdził Jeremy, poprawiając okulary.
-Już się cieszę... - burknął Ulrich.
-Nie martw się, to tylko kilka godzin. Zmienię cię przed kolacją - pocieszyła znajomego Hopperówna.
-A co jak będzie aktywna wieża? - gdybał Niemiec.
-To superskan nas poinformuje i wskoczysz do Lyoko, korzystając z opóźnionej wirtualizacji, a ja i Aelita do ciebie dołączymy – Belpois wziął kęs kromki. - Ale szczerze wątpię, żeby Xana coś próbował wymodzić.
-No tak, ale z drugiej strony ostatnio często atakuje, zwłaszcza nocą - stwierdziła Aelita.
-Tym bardziej nie spodziewałbym się teraz ataku na zmianie Ulricha, że tak to nazwę - Francuz uspokajał swoich przyjaciół.