Tam, gdzie nie ma nocy - Rozdział 28

Po udanej akcji w Lyoko, Aelita została zdewirtualizowana na Ziemię, gdzie czekali na nią przyjaciele. Kiedy już wszyscy zgromadzili się przed superkomputerem Jeremy zapytał:
-Jakim cudem udało ci się dezaktywować wieżę?
-Yumi i William mi pomogli – uśmiechnęła się różowowłosa.
-Ale jak to? – zdziwił się Einstein. W tym momencie dobiegł głos z superkomputera:
-Jeremy, słyszysz mnie? 
Komputerowiec szybko odwrócił się do ekranu.
-Yumi? Gdzie byłaś? Stało się coś? – dopytywał.
-Długa historia – ucięła krótko Japonka. – Posłuchaj, jesteś w stanie nas ściągnąć już na Ziemię?
-Nas? - powtórzył Francuz. - Znaczy kogo?
-No mnie i Williama. Odzyskaliśmy nasze ciała - wyjaśniła szybko gejsza.
-Zaraz sprawdzę, bo nie jestem pewien, czy mam wasze kody materializacyjne – to mówiąc, zaczął gorączkowo przeglądać zawartość superkomputera. Minęło prawie półgodziny, a Belpois wciąż nie znalazł odpowiedniego folderu. 
-Einstein, długo jeszcze? – marudził zniecierpliwiony Della Robbia.
-Cicho,  Odd – skarciła go natychmiastowo Aelita. – Jeremy pracuje…
-Przecież to widzę! – oburzył się Włoch. Komputerowiec słysząc początki kłótni, postanowił zainterweniować:
-Czy wy nie możecie być przez chwilę cicho?! Czy to jest aż takie trudne?! Jeśli nie zauważyliście to mamy tutaj mały problem i w naszym wspólnym interesie jest go rozwiązać. 
-Spokojnie, stary, nie unoś się tak – zastopował go Stern. – Powiedz po prostu co jest na rzeczy.
-Ech – westchnął okularnik, uspokajając się nieco. – Chodzi o to, że najprawdopodobniej Xana ukradł nam kody Yumi i Williama, przez co nie mogę ich teraz zmaterializować.
-Jeremy, a  nie masz przypadkiem jakichś kopii na laptopie? – zasugerowała Hopperówna.
-Hm… Bardzo możliwe, że kiedyś zrobiłem backup tego, ale nie jestem pewien czy akurat mam tam to czego szukam – mówił blondyn.
-To może skoczymy do internatu i ci podrzucimy laptopa? – zaproponował żarłok.
-Niech będzie – Belpois przystał na propozycję.
-Dobra, to ja i Ulrich pójdziemy - powiedział Odd, kierując się ku windzie.
-A skąd pomysł, że mi się chce? – bąknął Niemiec.
-Bo nie masz innego wyjścia? – wyszczerzył zęby Włoch.
-A jak mam?
-Nie, nie masz. No chodź już – Della Robbia pociągnął za sobą przyjaciela. Weszli razem do windy i już po chwili znajdowali się przed fabryką, kierując się w stronę Kadic.



Yumi i William w tym czasie nudzili się, siedząc w jednej z wież w sektorze leśnym. Jeremy zalecił im, żeby się nie wychylali poza obręb budowli, gdyż nie ma pewności, czy uda mu się ich ściągnąć bezpiecznie na Ziemię w razie całkowitej utraty punktów życia. Nie mając  lepszego zajęcia, chodzili w koło platformy wieży, mijając się co jakiś czas. W końcu Will nie wytrzymał i spytał Einstaina:
-Długo ci to jeszcze zajmie? Zamierzasz nas w ogóle poinformować o postępach?
-Aktualnie brak postępów – stwierdził oschle Belpois.
-Jak to? – zdumiała się Ishiyama.
-Odd i Ulrich poszli do internatu po laptopa, bo wygląda na to, że Xana nam usunął wasze kody materializayjne z archiwum – wyjaśnił blondyn.
-Niedobrze – szepnęła Yumi. – W takim razie co zamierzasz zrobić?
-Liczę, że mam ich backup w laptopie i uda mi się je przekopiować, ale jeśli ich  tam nie ma to będziecie musieli poczekać do jutra, żeby Aelita mogła pójść do sektora piątego i przywrócić je w głównym interfejsie – powiedział Jeremy.
-Zgaduję, że nie pozwolisz nam na mały spacerek po Lyoko? – powiedział Dunbar.
-No oczywiście, że nie. To nie jest czas na romantyczne spacerki – zaśmiał się Francuz.
-Ha ha – burknęła Japonka. – Bardzo śmieszne…
-No dokładnie, chłopie ty nie powinieneś się brać za rzeczy, na których się nie znasz – dodał William.
-Że co proszę? Że niby nie nadaję się do żartowania? – oburzył się okularnik.
-Niestety, mają rację – poparła znajomych Hopperówna. – Są rzeczy, w których nie jesteś najlepszy…
-Oj no weź, nawet ty przeciwko mnie…  - załamał się Belpois.
-No cóż, ona po prostu zna prawdę – dorzucił Dunbar.



Ulrich i Odd weszli do pokoju Jeremiego. Ku ich zaskoczeniu w pomieszczeniu panował wielki bałagan.
-Co tu się stało? Tajfun jakiś przeszedł, czy co? – zdziwił się Stern, rozglądając się po pokoju. Wszystko wskazywało na to, że Belpois miał wcześniej nieproszonego gościa, który złożył mu wizytę pod jego nieobecność.
-Ciekawe czego szukał? – kontynuował swój monolog Niemiec.
-Może wczorajszego dnia? – zażartował Włoch.
-Odd, daj spokój. Dobrze wiesz, że taka sytuacja nie zwiastuje niczego dobrego - Ulrich skarcił przyjaciela. Nastolatkowie rozglądali się chwilę po pokoju. Doszli do wniosku, że osoba, która była w tym pomieszczeniu musiała wiedzieć czego szuka, ponieważ zniknęły wszystkie płyty CD z biurka komputerowca.
-Dzwonię do Jeremiego – postanowił Ulrich.
-Einstein nie będzie zadowolony… - mruknął Odd.



-No, co jest? – spytał Belpois, odbierając telefon od przyjaciela.
-Mamy mały problem… - zaczął niespokojnie Stern.
-Jaki? Do rzeczy, Ulrich, do rzeczy – ponaglał okularnik.
-Twój pokój został splądrowany. I zgadnij co zniknęło? Wszystkie płyty CD z twojego biurka.
-Xana?
-Bardzo możliwe… W każdym razie nie znaleźliśmy z Oddem nic co by mogło ci pomóc.
-Cholera. Xana zawsze musi być o krok przed nami. Ech. Dobra wracajcie do fabryki. 
-Oki – to mówiąc, szatyn rozłączył się.



Jeremy siedział, wpatrzony tępo w ekran superkomputera. Aelita spoglądała co chwilkę na swojego ukochanego. Nie bardzo wiedziała co w tej sytuacji powiedzieć, ponieważ zdawała sobie sprawę z obecnego stanu psychicznego Einsteina. W końcu postanowiła powiedzieć cokolwiek, byleby choć trochę poprawiło to humor blondynowi:
-Nie martw się, może i Xana tym razem nas wyprzedził, ale postaramy się by kolejny raz już mu się to nie udało.
-Skąd w tobie taki optymizm? Dobrze wiesz, że teraz będzie coraz trudniej pokonać Xanę i wszystko po nim posprzątać – wymamrotał okularnik.
-Ja się po prostu staram tym nie przejmować, bo i tak na to nie mamy wpływu. 
-Właśnie mamy wpływ! Gdybyśmy byli silniejsi to byłoby o wiele łatwiej!
-Nie krzycz! – przerwała mu Hopperówna. – Nie jesteśmy herosami i raczej na to się nie zanosi. Musimy się starać i robić tyle ile się da, na miarę naszych możliwości. Wiem, że cię przygnębia fakt, że Xana już nawet dostał się do twojego pokoju, aby nas przechytrzyć, ale pamiętaj, że to tylko program komputerowy.   
-Jakbyś nie zauważyła, to ten program jest bardzo inteligentny…
-No i co z tego? 
-A to, że przewyższa nas pod wieloma względami.
-Nie zapominaj, że stworzył go człowiek, tak więc i człowiek może go pokonać.
-Masz rację, Aelita – powiedział, spuszczając z tonu Belpois. – Dziękuję ci…
-Nie ma sprawy – dziewczyna się zarumieniła. W tym momencie z windy wyszli Ulrich i Odd, po czym podeszli do swoich przyjaciół.