Tam, gdzie nie ma nocy - Rozdział 17

    Już od dwóch godzin noc panowała nad Sceaux. Yumi szykowała się właśnie do spania, rozścielając swoje łóżko, kiedy po biurku w jej pokoju rozniosły się ciche wibracje telefonu. Podeszła do urządzenia i przykładając je do ucha, przycisnęła zielony przycisk.
-Tak?
-Hej, Yumi, niestety mamy atak Xany. Widzimy się w fabryce za dziesięć minut, oki? - mówił głos w słuchawce.
-Tak, Jeremy, będę na czas – powiedziała dziewczyna, rozłączając się. Szybko ubrała się i włożyła pluszowego misia pod kołdrę, tak, żeby udawał osobę, śpiącą na łóżku. Zgasiła światło w pokoju, po czym uchyliła okno. Wyszła na parapet, po czym zeszła na dół po występach w elewacji budynku. Najciszej jak mogła, przemknęła przez ogród, a gdy dotarła do ogrodzenia, zgrabnie przeskoczyła przez nie. Biegła tak szybko, jak tylko była w stanie, żeby po chwili dotrzeć do przyszkolnego parku, gdzie spotkała Aelitę i Odda.
-A Einsteina gdzie zgubiliście? - zapytała, nie widząc w pobliżu Jeremiego.
-Jest już w fabryce. Cały wieczór tam siedział. Instalował program tropiący ślady DNA – wyjaśniła Hopperówna.  Przyjaciele udali się razem w stronę dobrze znanego im wejścia do kanałów. Gdy byli już w pobliżu w powietrzu uniósł się stłumiony krzyk Yumi, która szła jako ostatnia z grupki. Odd i Aelita odwrócili się w stronę hałasu, jednak po ich znajomej nie było już śladu.
-Yumi! - wykrzyknął Della Robbia i rzucił się biegiem w stronę, z której dobiegały odgłosy walki.
-Odd! - zawołała przyjaciela przerażona Hopperówna, nie mogąc za nim nadążyć. Obydwoje dotarli jednak szybko do Japonki, która została zaatakowana przez dwóch, ubranych na czarno mężczyzn, którzy ewidentnie byli opanowani przez Xanę. Próbowała się przed nimi bronić, niestety okazali się zbyt silni dla niej. Ishiyama zdecydowała się przerwać walkę i zaczęła biec przed siebie. W ślad za nią ruszyli napastnicy, a zaraz za nimi podążali Odd i Aelita. W końcu znaleźli się przy ogrodzeniu parku w części, która miała być kawałkiem „dzikiej” natury w mieście.  Cały ten teren porastały gęste zarośla. Przy samym płocie był szeroki i stosunkowo głęboki dół, pozostałość po powodzi, która podmyła część parku i spowodowała znaczne osunięcie się gruntu. Dół porastały krzaki, a gdzieniegdzie leżały połamane drzewa, zrzucane tam, gdy się złamały i tarasowały alejki w parku.
-Czego chcecie? - dziewczyna postanowiła grać na zwłokę, gdy stanęła na skraju osuwiska.
-Zabawić się, kochana – powiedział wyższy z mężczyzn.
-Cóż, to chyba źle trafiliście, bo nie jestem zbytnio rozrywkową osobą.
-Ach, to nie problem. Pomożemy ci się rozluźnić – odezwał się tym razem niższy z napastników.
-Kusząca propozycja, ale chyba muszę odmówić – stwierdziła.
-Tak? I niby co chcesz zrobić? - wyższy mężczyzna założył ręce na piersi.
-Jeśli chcesz uciec, to i tak cię złapiemy, a jeśli chcesz walczyć, to cię pokonamy. Oszczędź nam czasu i się poddaj – mówił niższy.
-Po moim trupie – to mówiąc, dziewczyna uderzyła jednego z nich w brzuch i już miała zaatakować drugiego, gdy straciła równowagę i wpadła do głębokiej dziury. Staczała się szybko po zboczu. Pech chciał, że wylądowała na starym drzewie, którego gałąź wbiła się w jej brzuch. Ishiyama po chwili straciła przytomność. Mężczyźni, nie widząc oznak życia Japonki, odeszli z miejsca zdarzenia, szukając reszty Wojowników Lyoko. Odd i Aelita cały czas siedzieli w krzakach, bojąc się konfrontacji z tak silnymi poplecznikami Xany. Wyszli ze swojej kryjówki, dopiero gdy uznali, że są bezpieczni.
-Yumi! Jesteś tam? Żyjesz? - wołał znajomą Della Robbia, ale nie słyszał żadnej odpowiedzi. - Aelita biegnij do fabryki, muszę po nią zejść.
-Odd to głupota, żeby się rozdzielać – stwierdziła Francuzka.
-Wiem, ale nie mamy innego wyjścia. Ktoś musi dezaktywować wieżę. Tylko proszę uważaj na siebie – po tych słowach chłopak zaczął powoli schodzić po stromym zboczu. Hopperówna natomiast udała się do fabryki.



-No, jesteście wreszcie – powiedział Jeremy, widząc, że drzwi windy otwierają się. - A gdzie reszta? - spytał zaskoczony, widząc zdyszaną Aelitę.
-Nie ma czasu... Jeremy… Szybko wysyłaj mnie do Lyoko... – sapała dziewczyna.
-Zwariowałaś? Sama nie pójdziesz!
-Oczywiście, że pójdę! Jeremy, Yumi ma kłopoty, może być zraniona. Odd poszedł jej szukać. Naprawdę liczy się każda minuta! - po tych słowach różowowłosa przycisnęła guzik w windzie, wybierając niższe piętro. Po chwili stała już w skanerze. Belpois nie miał wielkiego wyboru, więc przygotował program materializacyjny.
-Transfer Aelity. Skan Aelity. Wirtualizacja! - mówił.
Elfka wylądowała na lodowcu. Rozejrzała się dookoła. Nie było śladu żadnych potworów.
-Wieża jest pięć stopni na północ – poinformował komputerowiec.



Odd w ciemnościach miał duże problemy ze znalezieniem Yumi, zwłaszcza, że nie dawała żadnych oznak życia. W końcu udało mu się to. Chłopak dokładnie obejrzał znajomą. Była nieprzytomna, ale oddychała. Gdy przyglądał się ranie Ishiyamy, postanowił zdjąć swój sweter i zabezpieczyć ją. Następnie wyjął telefon z kieszeni i zadzwonił po pogotowie.
-Trzymaj się Yumi – szepnął do dziewczyny. - Pomoc już w drodze.
Faktycznie, po niespełna pięciu minutach zespół ratowników już przybył na miejsce. Wzięli Japonkę na nosze i zanieśli do karetki. Ponieważ Della Robbia bardzo nalegał, pozwolili mu jechać razem z przyjaciółką do szpitala.



Hopper zbliżała się właśnie do aktywnej wieży. Do tej pory nie spotkała jeszcze ani jednego potwora Xany. Jeremy prosił ukochaną o ostrożność, z uwagi na fakt, że mogła to być pułapka, zastawiona na nią.
-Aelita, masz karaluchy za sobą – nagle krzyknął Belpois.
Dziewczyna obejrzała się za siebie i gdy tylko dostrzegła kreatury, wycelowała w nie swoje pole energii. Za pierwszym razem chybiła, ale drugi atak okazał się być celny i wyeliminował jednego karalucha. Elfce zależało na czasie, dlatego postanowiła użyć swojej mocy i stworzyła grubą ścianę, oddzielającą ją od popleczników Xany.
-Świetnie, Aelita – pochwalił ją okularnik. - Teraz szybko do wieży.
Różowowłosa dobiegła prawie do budowli, gdy zza bloku lodu wypełzła Scyfozoa. Hopperówna starała się jak mogła, żeby stwór jej nie złapał. Robiła zgrabne uniki przed oślizgłymi mackami, aż wreszcie dotarła do budynku. W środku była już bezpieczna, toteż odetchnęła z ulgą. Szybko dezaktywowała wieżę.
-Jeremy, musisz uruchomić powrót do przeszłości – poleciła chłopakowi. - Yumi i Odd mogą mieć kłopoty.
-Pewnie – to mówiąc, Francuz wpisał odpowiednią komendę do konsoli superkomputera. - O nie…
-Co się stało? - dopytywała Hopper, będąc jeszcze w Lyoko.
-Xana zainfekował znowu pliki i nie mogę włączyć powrotu do przeszłości – Belpois złapał się za głowę. - Nie do wiary!
-Spokojnie, Jeremy, jakoś sobie poradzimy. Ściągnij mnie już na Ziemię.
-Już się robi.
Po chwili państwo Einsteinowie siedzieli razem przed ekranem superkomputera, próbując naprowadzić uszkodzony program. Każda ich próba niestety kończyła się fiaskiem. W końcu dziewczyna stwierdziła:
-Zadzwonię do Odda, jeśli z nim i Yumi jest wszystko w porządku, to jutro naprawimy powrót do przeszłości.