Nad Francją już świtało. Yumi przewróciła się na drugi bok, bo promienie porannego słońca nie dawały jej już spać przodem do okna, tak jak lubiła najbardziej. Tego dnia dziewczyna miała w planie wypocząć, niestety jej młodszy brat nie dał jej takiej szansy. Wparował do jej pokoju punktualnie o dziewiątej, po czym zaczął ją budzić, skacząc po jej łóżku.
-Zagrasz ze mną w jakąś grę na konsoli? - wciąż pytał.
-Nie – padła jednoznaczna odpowiedź.
-Ale czemu?
-Bo nie!
-Czemu?
-Hiroki! - wrzasnęła w końcu, wyprowadzona z równowagi. - Ty wiesz jaki mamy dzisiaj dzień?!
-Zdaje się, że poniedziałek – odparł z uśmieszkiem chłopczyk.
-Tak! A wiesz po co jest poniedziałek w wakacje?
-Nie.
-Żeby pospać do południa, a nie tak jak w roku szkolnym wstawać na ósmą na zajęcia! - warknęła. - Wynocha mi stąd! I nawet nie próbuj mnie znowu budzić!
-No już idę – mruknął zrezygnowany dzieciak i wyszedł z pomieszczenia. Yumi poprawiła poduszkę, ułożyła się wygodnie i zaczęła ponownie odpływać w krainę snów.
Aelita zaraz po śniadaniu poszła do Jeremiego, zabierając dwie kanapki z szynką dla niego. Wiedziała, że chłopak nie przyszedł do stołówki, ponieważ przez całą noc pracował nad programem wyszukującym ślady DNA.
-Cześć, Jeremy! - przywitała się, gdy blondyn otworzył drzwi.
-Witaj – na policzku komputerowca pojawił się lekki rumieniec. Wpuścił dziewczynę do środka i wskazał jej fotel, aby usiadła. Sam przysiadł na skraju łóżka.
-Przyniosłam ci śniadanie - to mówiąc, Aelita wręczyła dwie bułki, które trzymała w rękach.
-Dziękuję - podziękował szybko okularnik.
-Tak w ogóle to masz jakieś plany na dzisiaj? – spytała nieśmiało Hopperówna.
-Dziękuję - podziękował szybko okularnik.
-Tak w ogóle to masz jakieś plany na dzisiaj? – spytała nieśmiało Hopperówna.
-Cóż, chciałem trochę jeszcze popracować nad programem tropiącym Williama. No i może w końcu zacznę pisać program skanujący tą białą przestrzeń w Lyoko. A co?
-Szkoda – szepnęła. - Wiesz, myślałam, że skoro już jesteśmy parą to będziemy razem gdzieś chodzić...
-Przecież spędzamy razem czas.
-Tak, Jeremy, ale ja chciałabym czegoś więcej...
-Znaczy?
-No wiesz... Chciałabym chodzić na randki – w tej chwili na twarzy dziewczyny pojawił się olbrzymi rumieniec.
-Niestety, nie znam się na tym.
-Ja też nigdy nie byłam na żadnej randce, ale wydaje się być to dość naturalne, że wychodzi się ze swoją ukochaną osobą na jakiś spacer, albo do restauracji.
-Tak, tak masz rację, jednak ja się do tego nie nadaję.
-Chociaż spróbuj, proszę. Zrób to dla mnie – błagała okularnika.
-Niech ci będzie – uśmiechnął się momentalnie. To była jego słabość, nie potrafił jej niczego odmówić.
-Super! To gdzie pójdziemy? - zapytała.
-No nie wiem... - chłopak się zamyślił. - Może pójdziemy do kina?
-Do kina? A na co? - dopytywała się Aelita.
-Ja zaproponowałem miejsce, ty wybierz film.
-A jakie filmy lubisz?
-Nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym. Zapewne jak każdy facet nie znoszę romansów. Tak więc, wszystko poza romansami.
-No, ale Yumi mówiła, że jak się idzie na randkę do kina to zwykle właśnie wybiera się romans.
-A, to Yumi cię podpuściła?
-Nie. Po prostu kiedyś tak rozmawiałyśmy...
-A co ona może powiedzieć w ogóle o randkowaniu? Przecież nigdy nie była na randce, nie potrafiła dogadać się z Ulrichem w tych sprawach.
-Mylisz się! Z pewnością była na randkach więcej razy niż ty!
-Niby z kim? Bo na pewno nie z Ulrichem.
-A czy ona może chodzić tylko z Ulrichem? Może ma lub miała innego chłopaka?
-Co? Przecież to widać, że coś czują do siebie.
-Tak, ale nigdy nie byli parą, a Yumi nie jest jego własnością.
-No to niby z kim chodziła?!
-Z Williamem, baranie!
-Co?! Przecież to nie możliwe!
-Wszystko jest możliwe!
-Nie ważne...
-To co, idziemy do tego kina?
-Nie, dzięki, przeszła mi już ochota.
-Świetnie! W takim razie pójdę sama! - to mówiąc, Hopperówna podniosła się gwałtownie z fotela i wyszła z pokoju, trzaskając przy tym drzwiami.
W domu państwa Ishiyama panowała cisza, ponieważ rodzice zabrali Hirokiego do centrum handlowego. Yumi tymczasem siedziała przy stole w kuchni, jedząc drugie śniadanie. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
-A kogo tu niesie? - zadała sobie sama pytanie. Weszła do przedpokoju i otworzyła drzwi frontowe.
-Cześć! Mogę wejść? - przed domem stała Aelita ze łzami w oczach.
-Jasne. Coś się stało? - Ishiyama zaprosiła przyjaciółkę do salonu.
-Chodzi o Jeremiego – zaczęła Hopperówna.
-Jest chory? - spytała z przerażeniem Japonka.
-Nie... Chodzi o mój związek z nim...
-A! Nie chciał iść na randkę, zgadłam?
-Tak, skąd wiedziałaś?
-Za dobrze go znam. On po prostu już tak ma.
-Yumi, muszę cię przeprosić.
-Za co?
-Powiedziałam Jeremiemu, że chodziłaś z Williamem.
-Co? - zdziwiła się czarnowłosa. - Po co mu to mówiłaś?
-Bo on stwierdził, że wyprałaś mi mózg jakimiś idealistycznymi wizjami związku, że to co mówisz nie jest prawdą, bo sama nigdy nie miałaś chłopaka...
-Aha. Nic nie szkodzi, że to powiedziałaś. Trzymałam to w sekrecie ze względu na Ulricha, więc mam nadzieję, że Jeremy nic mu nie powie.
-To chyba nie możliwe, żeby Jeremy powiedział cokolwiek Ulrichowi. On chyba w ogóle nie rozmawia z nikim na takie tematy...
-W sumie coś w tym jest - zachichotała mimowolnie Ishiyama.
-A jeśli o Jeremim mowa, to powiem ci szczerze, że bardzo mi na nim zależy i chciałabym mieć z nim udany związek.
-To może poczekaj.
-Na co?
-Aż sam z własnej woli cię zaprosi, bo uzna, że jest już gotowy.
-Na to trzeba być gotowym? - na twarzy różowowłosej pojawiło się zdziwienie.
-Tak, moja droga, do wszystkiego trzeba dojrzeć. Może właśnie on jeszcze nie dojrzał? - zasugerowała Yumi.
-Tak to jest bardzo realne...
-Dobra, dość tego gadania o chłopakach! – Yumi puściła oczko do przyjaciółki. - Zjesz coś?
-Chętnie! - w tym momencie na stole pojawiło się pięknie wyglądające sushi, które Japonka przygotowała wcześniej. Dziewczyny jeszcze długo gadały, plotkując i śmiejąc się w najlepsze.