Tam, gdzie nie ma nocy - Rozdział 16

    Nad Francją już świtało. Yumi przewróciła się na drugi bok, bo promienie porannego słońca nie dawały jej  już spać przodem do okna, tak jak lubiła najbardziej. Tego dnia dziewczyna miała w planie wypocząć, niestety jej młodszy brat nie dał jej takiej szansy. Wparował do jej pokoju punktualnie o dziewiątej, po czym zaczął ją budzić, skacząc po jej łóżku.
-Zagrasz ze mną w jakąś grę na konsoli? - wciąż pytał.
-Nie – padła jednoznaczna odpowiedź.
-Ale czemu?
-Bo nie!
-Czemu?
-Hiroki! - wrzasnęła w końcu, wyprowadzona z równowagi. - Ty wiesz jaki mamy dzisiaj dzień?!
-Zdaje się, że poniedziałek – odparł z uśmieszkiem chłopczyk.
-Tak! A wiesz po co jest poniedziałek w wakacje?
-Nie.
-Żeby pospać do południa, a nie tak jak w roku szkolnym wstawać na ósmą na zajęcia! - warknęła. - Wynocha mi stąd! I nawet nie próbuj mnie znowu budzić!
-No już idę – mruknął zrezygnowany dzieciak i wyszedł z pomieszczenia. Yumi poprawiła poduszkę, ułożyła się wygodnie i zaczęła ponownie odpływać w krainę snów.



Aelita zaraz po śniadaniu poszła do Jeremiego, zabierając dwie kanapki z szynką dla niego. Wiedziała, że chłopak nie przyszedł do stołówki, ponieważ przez całą noc pracował nad programem wyszukującym ślady DNA.
-Cześć, Jeremy! - przywitała się, gdy blondyn otworzył drzwi.
-Witaj – na policzku komputerowca pojawił się lekki rumieniec. Wpuścił dziewczynę do środka i wskazał jej fotel, aby usiadła. Sam przysiadł na skraju łóżka.
-Przyniosłam ci śniadanie - to mówiąc, Aelita wręczyła dwie bułki, które trzymała w rękach.
-Dziękuję - podziękował szybko okularnik.
-Tak w ogóle to masz jakieś plany na dzisiaj? – spytała nieśmiało Hopperówna.
-Cóż, chciałem trochę jeszcze popracować  nad programem tropiącym Williama. No i może w końcu zacznę pisać program skanujący tą białą przestrzeń w Lyoko. A  co?
-Szkoda – szepnęła. - Wiesz, myślałam, że skoro już jesteśmy parą to będziemy razem gdzieś chodzić...
-Przecież spędzamy razem czas.
-Tak, Jeremy, ale ja chciałabym czegoś więcej...
-Znaczy?
-No wiesz... Chciałabym chodzić na randki – w tej chwili na twarzy dziewczyny pojawił się olbrzymi rumieniec.
-Niestety, nie znam się na tym.
-Ja też nigdy nie byłam na żadnej randce, ale wydaje się być to dość naturalne, że wychodzi się ze swoją ukochaną osobą na jakiś spacer, albo do restauracji.
-Tak, tak masz rację, jednak ja się do tego nie nadaję.
-Chociaż spróbuj, proszę. Zrób to dla mnie – błagała okularnika.
-Niech ci będzie – uśmiechnął się momentalnie. To była jego słabość, nie potrafił jej niczego odmówić.
-Super! To gdzie pójdziemy? - zapytała.
-No nie wiem... - chłopak się zamyślił. - Może pójdziemy do kina?
-Do kina? A na co? - dopytywała się Aelita.
-Ja zaproponowałem miejsce, ty wybierz film.
-A jakie filmy lubisz?
-Nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym. Zapewne jak każdy facet nie znoszę romansów. Tak więc, wszystko poza romansami.
-No, ale Yumi mówiła, że jak się idzie na randkę do kina to zwykle właśnie wybiera się romans.
-A, to Yumi cię podpuściła?
-Nie. Po prostu kiedyś tak rozmawiałyśmy...
-A co ona może powiedzieć w ogóle o randkowaniu? Przecież nigdy nie była na randce, nie potrafiła dogadać się z Ulrichem w tych sprawach.
-Mylisz się! Z pewnością była na randkach więcej razy niż ty!
-Niby z kim? Bo na pewno nie z Ulrichem.
-A czy ona może chodzić tylko z Ulrichem? Może ma lub miała innego chłopaka?
-Co? Przecież to widać, że coś czują do siebie.
-Tak, ale nigdy nie byli parą, a Yumi nie jest jego własnością.
-No to niby z kim chodziła?!
-Z Williamem, baranie!
-Co?! Przecież to nie możliwe!
-Wszystko jest możliwe!
-Nie ważne...
-To co, idziemy do tego kina?
-Nie, dzięki, przeszła mi już ochota.
-Świetnie! W takim razie pójdę sama! - to mówiąc, Hopperówna podniosła się gwałtownie z fotela i wyszła z pokoju, trzaskając przy tym drzwiami.



W domu państwa Ishiyama panowała cisza, ponieważ rodzice zabrali Hirokiego do centrum handlowego. Yumi tymczasem siedziała przy stole w kuchni, jedząc drugie śniadanie. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
-A kogo tu niesie? - zadała sobie sama pytanie. Weszła do przedpokoju i otworzyła drzwi frontowe.
-Cześć! Mogę wejść? - przed domem stała Aelita ze łzami w oczach.
-Jasne. Coś się stało? - Ishiyama zaprosiła przyjaciółkę do salonu.
-Chodzi o Jeremiego – zaczęła Hopperówna.
-Jest chory? - spytała z przerażeniem Japonka.
-Nie... Chodzi o mój związek z nim...
-A! Nie chciał iść na randkę, zgadłam?
-Tak, skąd wiedziałaś?
-Za dobrze go znam. On po prostu już tak ma.
-Yumi, muszę cię przeprosić.
-Za co?
-Powiedziałam Jeremiemu, że chodziłaś z Williamem.
-Co? - zdziwiła się czarnowłosa. - Po co mu to mówiłaś?
-Bo on stwierdził, że wyprałaś mi mózg jakimiś idealistycznymi wizjami związku, że to co mówisz nie jest prawdą, bo sama nigdy nie miałaś chłopaka...
-Aha. Nic nie szkodzi, że to powiedziałaś. Trzymałam to w sekrecie ze względu na Ulricha, więc mam nadzieję, że Jeremy nic mu nie powie.
-To chyba nie możliwe, żeby Jeremy powiedział cokolwiek Ulrichowi. On chyba w ogóle nie rozmawia z nikim na takie tematy...
-W sumie coś w tym jest - zachichotała mimowolnie Ishiyama.
-A jeśli o Jeremim mowa, to powiem ci szczerze, że bardzo mi na nim zależy i chciałabym mieć z nim udany związek.
-To może poczekaj.
-Na co?
-Aż sam z własnej woli cię zaprosi, bo uzna,  że jest już gotowy.
-Na to trzeba być gotowym? - na twarzy różowowłosej pojawiło się zdziwienie.
-Tak, moja droga, do wszystkiego trzeba dojrzeć. Może właśnie on jeszcze nie dojrzał? - zasugerowała Yumi.
-Tak to jest bardzo realne...
-Dobra, dość tego gadania o chłopakach! – Yumi puściła oczko do przyjaciółki. - Zjesz coś?
-Chętnie! - w tym momencie na stole pojawiło się pięknie wyglądające sushi, które Japonka przygotowała wcześniej. Dziewczyny jeszcze długo gadały, plotkując i śmiejąc się w najlepsze.