Tam, gdzie nie ma nocy - Rozdział 5

    Lato zagościło już na dobre we Francji. Uczniowie w Kadic ochoczo wychodzili na przerwach na szkolne podwórko. Piątka przyjaciół nie stanowiła wyjątku i siedziała właśnie na swojej ulubionej ławce koło stołówki.
-Yumi, jak się sprawuje klon Williama? - pytanie zadał Jeremy, przestępując z nogi na nogę.
-A dobrze – odpowiedziała Japonka. - Czasem się przycina, w szczególności na fizyce, ale z pewnością jest lepszą wersją od tej, którą zrobiłeś dwa lata temu.
-No tak, bo wtedy miałem jeszcze za mało konkretnych danych i robiłem co mogłem. Czas też nie był zbyt łaskawy wtedy – usprawiedliwił się blondyn.
-Wiesz, powinniśmy się cieszyć, że Yumi już nie musi chodzić na udawane randki z tym przystojniakiem – wtrącił żartobliwie Odd. Ishiyama zmierzyła go wzrokiem, lekko chrząknęła, po czym postanowiła jednak odpuścić ripostę.
-Co racja, to racja. Mamy teraz mniej na głowie dzięki temu i możemy być efektywniejsi w Lyoko – podsumował Ulrich, podrzucając monetą.
-Tak, ale Xana też stał się silniejszy... - westchnęła Aelita.
-Nie marudź, zawsze może być gorzej, a poza tym nie zapominaj, że my nadrabiamy sprytem – stwierdziła Ishiyama.
-W każdym razie - powiedział nagle Belpois, przerywając chwilową ciszę. - Ostatnio zapuściłem skan terytorialny w Lyoko i zgadnijcie co ciekawego znalazłem.
-Czyżby nowy sektor? - zapytała Hopperówna.
-Coś w tym rodzaju - przytaknął blondyn. - Tyle, że nie jest to ląd, ani nic po czym można się poruszać. To taka jakby pusta przestrzeń. Coś jak czarna dziura, tylko, że biała.
-A gdzie to się znajduje? - zadał pytanie Stern.
-Dokładnie między czterema sektorami, a Kartaginą. To taka jakby błona otulająca sektor piąty - wyjaśnił Jeremy.
-I co tam jest? - Odd wyraźnie się zaciekawił słowami Einsteina.
-Tego nie wiem. Wiem tylko, że transporter przez nią przelatuje do Kartaginy. Co ciekawe, nie jest to jedna trasa. Za każdym razem coś w rodzaju tunelu tworzy się, umożliwiając przelot pomiędzy sektorami. Do tej przestrzeni nie ma jednego wejścia, więc nie mam jak zapuścić tam bezpośredniego skanu - mówił komputerowiec, gestykulując przy tym.
-A nie mógłbyś umieścić jakiegoś rejestratora na transporterze? Wtedy będzie on rejestrował wszystko podczas przelotu - zasugerowała pani Einstein.
-W sumie to dobra myśl. Popracuję nad tym w najbliższym czasie - okularnik wyraźnie poweselał, gdyż bardzo lubił tworzenie nowych rozwiązań do walki z Xaną. W tym wypadku było to dogłębne poznanie wirtualnego świata, co zdecydowanie pomogłoby Wojownikom w walce z wrogiem.



Następnego dnia Odd zerwał się z samego rana z zamiarem pójścia do fryzjera, chciał odnowić swoje fioletowe pasemko. W zawrotnym tempie ubrał się, wziął kanapkę leżącą na stole do ręki i wybiegł z pokoju. Spieszył się na autobus do centrum, w którym, jego zdaniem, był najlepszy zakład fryzjerski w całym mieście. Ku zdziwieniu chłopaka, nie było w pracy jego ulubionej fryzjerki, która zawsze dbała świetnie o włosy klientów. Postanowił poprosić o wizytę u innej, ponoć równie dobrej, specjalistki od czupryn. Zasiadł wygodnie na fotelu. Wysoka brunetka o piwnych oczach, ubrana w ciemne jeansy i żółtą koszulkę z krótkim rękawem, krzątała się ochoczo w okół niego. Namoczyła włosy Della Robbi, rozczesała je, po czym zaczęła nakładać farbę. Włoch ufał kobiecie, toteż zamknął oczy i oddawał się przyjemności, jaką dla niego była ta wizyta. Po niecałej godzinie ta oświadczyła:
-Już. Skończone.
-O matko! - Odd doznał szoku. Zamiast lekkiego fioletowego pasemka pofarbowane były całe włosy. Delikatnie zmierzwił je ręką. - Nie ma pani może żelu?
-Oczywiście, że mam – jej uśmiech powodował u nastolatka delikatne łaskotanie w brzuchu.
-To proszę przynieść. Jestem zwyczajny nosić włosy postawione na jeża – wytłumaczył. Fryzjerka zniknęła za drzwiami. Po chwili pojawiła się z żelem w ręku. Nałożyła go na włosy klienta, formując je w jeża, zgodnie z życzeniem.
-Zdecydowanie lepiej pani czesze niż farbuje – Della Robbia chciał za wszelką cenę pochwalić kobietę, która najprawdopodobniej przez przypadek go tak urządziła. Wstał z fotela, podziękował za wizytę i ruszył w drogę powrotną do internatu.



-Odd! Co ci się stało z włosami?! - pisnęła Aelita, kiedy chłopak wszedł do pokoju.
-Nic. Tak miało być – skłamał. - A wy co? Naradę sobie w moim pokoju urządzacie? - spytał nieprzyjemnym, twardym głosem.
-Nie zapominaj, że to także mój pokój – Ulrich miał uśmiech na twarzy. Cała ta sytuacja z pewnością go bawiła.
-Po za tym weź się na nas nie wyżywaj za to, że ci fryzjer zrobił nie taką fryzurę jak chciałeś – dodał po chwili Jeremy, wciąż obserwując ruchy przyjaciela, który niespokojnie krzątał się po pokoju.
-Wyjdź! - warknął Della Robbia. Czuł się okropnie w tych włosach, nie potrafił zaakceptować swojego nowego wyglądu. Chciał teraz być sam i uporać się z tym problemem.
-Dobra, chodźcie, bo jeszcze naśle na nas Kiwiego – stwierdził żartobliwie Stern. Gdy już wyszli, Odd został tylko z psem oraz straszną, fioletową czupryną.



Trójka nastolatków udała się do pokoju obok, który należał do Jeremiego. Rozgościli się w nim, po czym pochłonęła ich rozmowa.
-Jeremy, jak tam twoje prace nad programem materializacyjnym? - Hopperówna pomyślała, że będzie to dobry moment na poruszenie tego tematu.
-Póki co stoją w miejscu – Einstein poprawił okulary na nosie, odwracając się w stronę laptopa. - Znowu potrzebuję więcej danych. Okazuje się, że ostatnio nie zgraliśmy wszystkiego. Konieczna jest ponowna wyprawa do sektora piątego, ale nie jestem pewien, czy teraz jest dobry czas na nią.
-A co nam przeszkadza? - szatyn był nieco zdziwiony słowami znajomego, bo przecież wszystko było w porządku. Jedyne co było aktualnie nie tak jak powinno być to kolor włosów Odda, ale nie jest on wystarczającym powodem, zagrażającym wyprawie do Lyoko.
-Sam nie wiem – Belpois załamał ręce. - Czuję, że nie powinniśmy teraz ryzykować. Coś mogłoby się komuś stać.
-Teoretycznie to każda wycieczka do Lyoko jest niebezpieczna dla życia – podsumowała Aelita.
-Masz rację. Zawsze może ktoś z nas zginąć przy ataku Xany – Ulrich poparł stwierdzenie dziewczyny.
-Oby tak się nigdy nie stało – mruknął pod nosem komputerowiec. Położył ręce na biurku, podpierając się jednocześnie na nich i spoglądając w okno. Był już wieczór, niebo było zachmurzone, krople deszczu uderzały w szybę, a wiatr wprawiał liście w faliste ruchy.
-A tak zmieniając temat, to nie dziwi was zachowanie Odda? - różowowłosa przerwała ciszę, panującą w pomieszczeniu.
-Niby co jest dziwnego w jego zachowaniu? - Niemiec nie bardzo wiedział o co chodzi.
-No nie wiem, trochę dziwnie zareagował teraz na zmianę fryzury – wyjaśniła.
-U Odda takie zachowanie jest normalne – zaczął Jeremy. - On zawsze był trochę porywczy, więc nie przejmuj się, że dzisiaj na nas nakrzyczał. Pokrzyczy, pokrzyczy i mu przejdzie. Zobaczysz.
-Jeremy ma rację – potwierdził Ulrich. - Odd już taki jest i nic nie zwiastuje jakiejkolwiek zmiany w tej materii.
-Chociaż zmiany koloru włosów też nic nie zwiastowało – zaśmiał się okularnik. Stern i Hopperówna również cicho zachichotali.
-Jutro powinny mu przejść te fochy - stwierdził Niemiec.
-Miejmy nadzieję – mruknęła Aelita. - Dobra, ja już się zbieram, bo nie ma kto za mnie wstać jutro do szkoły. Dobrej nocy – to mówiąc, wstała z łóżka Jeremiego i wyszła z pokoju.
-Dobranoc – odpowiedzieli chórem. Kiedy różowowłosa wyszła, szatyn odezwał się do przyjaciela:
-Mam nadzieję, że mnie dzisiaj przenocujesz, bo Odd raczej mnie do pokoju nie wpuści.
-Jasne, od czego mam tutaj dmuchany materac – Belpois poklepał przyjaciela po ramieniu.
-Dzięki wielkie.
-W szafie masz pościel. Przygotuj sobie łóżko, a ja pójdę wziąć prysznic.
-Oki. W takim razie ja pójdę po tobie się umyć - to mówiąc, Ulrich zaczął rozkładać swoje posłanie. Jeremy w tym czasie przygotował swój ręcznik i piżamę, po czym wyszedł z pokoju, kierując się do łazienki.



Ta noc nie była spokojna, tak jak inne miały w zwyczaju. Na dworze szalał silny wiatr, łamiąc przy tym drzewa i niszcząc wszystko, co napotkał na swojej drodze, a z małego deszczyku powstała ogromna ulewa, zalewająca ulice i domy. Spora część miasta została pozbawiona prądu, a niektóre rodziny musiały zostać ewakuowane poza swoje miejsce zamieszkania przez strażaków. Uczniowie szkoły Kadic natomiast dostali zakaz schodzenia na parter, do którego stopniowo dostawała się woda. Jim włączył telewizor, znajdujący się w jego pokoju, aby być na bieżąco z komunikatami pogodowymi.
-Podajemy komunikat: zalane zostały domy jednorodzinne oraz bloki na osiedlach. W wielu miejscach wichura pozrywała dachy i połamała drzewa. Wiele domostw pozostaje bez prądu. Niektóre rodziny musiały zostać ewakuowane. Synoptycy twierdzą, że taka gwałtowna zmiana pogody utrzyma się najpóźniej do jutrzejszego południa – mówiła prezenterka.
-Świetnie, to sobie tutaj posiedzimy... - stwierdził Jim.